Trzej bracia Winek z Włodowa na Warmii, z których dwaj w 2005 roku brali udział w tzw. linczu we Włodowie, dostaną zadośćuczynienie za niesłuszne zatrzymanie przez policję w styczniu tego roku - stwierdził sąd. Policjanci zatrzymali ich w sprawie zaginięcia ich sąsiada, przez dwa dni przetrzymywali w areszcie.

Każdy z braci domagał się po 10 tys. złotych zadośćuczynienia. Sąd stwierdził, że zasługują na pieniądze - ale niższe. Dwaj z braci dostaną po 4 tys. złotych, trzeci - 5 tys. złotych. Według sądu, 10 tys. złotych to zbyt duże odszkodowania, była tu brana pod uwagę m.in. sytuacja materialna Winków.

Różnica pomiędzy odszkodowaniami dla braci wynika z faktu, że dwaj z nich byli sprawcami tzw. linczu we Włodowie w 2005 roku - pobili wtedy na śmierć grożącego im kryminalistę - i w związku z tym mieli już kontakt z organami ścigania. Natomiast dla trzeciego z nich było to pierwsze w życiu zatrzymanie przez policję. Zasługuje więc na wyższe odszkodowanie, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że policjanci przyjechali w dużej liczbie, tak, jakby mieli aresztować groźnych bandytów, a nie osoby, które chciano przesłuchać jedynie jako świadków w sprawie - tłumaczy sędzia Sądu Okręgowego w Olsztynie Olgierd Dąbrowski.

Prawnicy Winków twierdzą, że prawdopodobnie nie będą odwoływali się od dzisiejszego wyroku.

W sprawie zatrzymania Winków toczy się także prokuratorskie śledztwo. Dotyczy m.in. tego, czy policjanci - jak twierdzą Winkowie - stosowali wobec nich groźby podczas przesłuchania.