Będzie postępowanie wyjaśniające w Biurze Ochrony Rządu w związku z incydentem w Łucku - dowiedział się nieoficjalnie reporter RMF FM Krzysztof Zasada. Młody Ukrainiec podszedł do prezydenta Komorowskiego i rozbił mu jajko na marynarce. Po przesłuchaniu wyszedł na wolność i będzie z wolnej stopy odpowiadał za chuligaństwo.

Na razie nie wiadomo, czy ludzie z ochrony prezydenta poniosą jakieś konsekwencje niedzielnego incydentu. Na razie w biurze trwa analiza tej sytuacji. Każdorazowo taki incydent wiąże się z dogłębną analizą i postępowaniem wyjaśniającym. Musimy rozpoznać wszelkie okoliczności, chociażby po to, aby być mądrzejsi w przyszłości - powiedział przedstawiciel biura, Grzegorz Bilski.

Nikt nie chce oficjalnie oceniać działania funkcjonariuszy, którzy byli z prezydentem Komorowskim w Łucku. Jednak nasz reporter usłyszał nieoficjalnie, że być może zareagowali z opóźnieniem - całe zdarzenie wyglądało tak, jakby BOR-owcy byli zaskoczeni. Jego rozmówca podkreślił też, że to ukraińskie służby powinny uniemożliwić podejście do polskiego prezydenta osób, które mogłyby stanowić dla niego jakiekolwiek zagrożenie.

Oficerowie Biura Ochrony Rządu nieoficjalnie wskazują na dwa błędy, które popełnił BOR podczas wizyty Prezydenta na Ukrainie w Łucku. Obywatel Ukrainy, który rozbił jajko na ramieniu prezydenta, nie powinien w ogóle dotknąć tego ramienia - powiedzieli reporterowi RMF FM Romanowi Osicy anonimowi rozmówcy z biura. Po drugie, według relacji polskich dziennikarzy, 21-latek miał plecak, na którym widniał napis "swoboda" czyli wolność. To powinno od razu zwrócić uwagę każdego oficera. To trochę tak jakby miał na plecach napisane - "Uważajcie na mnie" - mówił jeden z oficerów w rozmowie z naszym dziennikarzem.

Wnioski z postępowania w Biurze Ochrony Rządu mają pomóc w stworzeniu nowych procedur współpracy ze służbami innych państw, podczas wizyt polskich VIP-ów.

Mężczyzna, który rozbił jajko na marynarce prezydenta Komorowskiego, to 21-latek z Zaporoża. Mężczyzna został wczoraj zatrzymany. Wszczęto przeciwko niemu postępowanie karne z paragrafu mówiącego o chuligaństwie. Grozi mu do 6 miesięcy aresztu lub grzywna.

Jak ustalił korespondent RMF FM Przemysław Marzec, 21-latek wyszedł dziś na wolność i będzie odpowiadał przed sądem z wolnej stopy. Mężczyzna nie był działaczem nacjonalistycznej ukraińskiej partii "Swoboda" i działał sam  - powiedziała naszemu korespondentowi Oksana Błyszczyk z obwodowego zarządu MSW  na Wołyniu. Był przesłuchany z udziałem adwokata i prokuratora, złożył zeznania - dodała.

Kancelaria Prezydenta: Wyjaśnienie incydentu leży po stronie ukraińskiej

Wyjaśnienie tego incydentu leży po stronie ukraińskich służb porządkowych - powiedziała szefowa prezydenckiego biura prasowego Joanna Trzaska-Wieczorek pytana o niedzielny incydent w Łucku. Dla pana prezydenta, jak i osób biorących udział w tych uroczystościach, był to czas poświęcony upamiętnieniu ofiar zbrodni wołyńskiej, czas zadumy i modlitwy w duchu prawdy i wzajemnego przebaczenia. Niech tak zostanie, przede wszystkim ze względu na szacunek dla ofiar sprzed siedemdziesięciu lat i ich rodzin, które ze wzruszeniem pielgrzymowały wraz z prezydentem do Łucka i Kisielina - podkreśliła.

Czekamy na szczegółowe wyjaśnienia ze strony Biura Ochrony Rządu - powiedział w p.o. rzecznika prasowego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Piotr Majcher. Dodał, że jeszcze dziś raport ws. incydentu ma trafić do nadzorującego BOR wiceministra Marcina Jabłońskiego.