Będą dodatkowe patrole straży miejskiej i policji w pobliżu składowiska odpadów w Katowicach-Szopienicach. To skutki przeprowadzonej tam przez miejskich urzędników wizji lokalnej. W miejscu tym może być około tysiąca ton niebezpiecznych chemikaliów i odpadów.

Od poniedziałku w pobliżu składowiska zatrzymano już kilkanaście osób. Część z nich próbowała podrzucić tam swoje śmieci, głównie gruz, ale zatrzymano też złodziei. Ci z kolei chcieli ukraść głównie to, co można sprzedać na złom, czyli na przykład beczki i metalowe ramy.

Niestety, władze miasta nie mogą zapewnić tam ciągłej ochrony, bo składowisko znajduje się na terenie prywatnym, choć firma, która unieszkodliwiała tam odpady nie istnieje. Pozostawiła za to po sobie między innymi kwas solny, kwas siarkowy i inne niebezpieczne dla ludzi odpady.

Jak dowiedział się reporter RMF FM Marcin Buczek, kontrole w zakładzie były, ale mało skuteczne. Musiał minąć rok, zanim marszałek województwa wreszcie cofnął firmie oficjalną zgodę na działanie. Wymierzanych kar zakład nie płacił. Co więcej, gdy zapadały jakiekolwiek decyzje w tej sprawie, to się odwoływał, albo zmieniał nazwę. Taka sytuacja trwała przez lata.