Od ponad roku uczniowie szkoły podstawowej nr 7 w Koszalinie mają w pobliżu nowe boisko do piłki nożnej. Na murawie nie rozegrali jednak ani jednego meczu. Wokół boiska toczy się spór miejskich władz z jego wykonawcą.

Na nowy obiekt dzieci mogą tylko popatrzeć. Choć boisko widzą za płotem to formalnie go tam nie ma. Nikt nie wypuści uczniów bez odbioru obiektu - mówi Robert Grabowski rzecznik koszalińskiego ratusza. Odbioru nie było, bo miasto ma liczącą kilkanaście punktów listę zastrzeżeń i nie chce zapłacić wykonawcy.

Uczniowie mogliby z murawy korzystać, ale sprawa trafiła do sądu. W tej chwili boisko jest dowodem w sprawie. Ponieważ nie zgadzamy się z orzeczeniem pierwszego biegłego wnioskowaliśmy do sądu o powołanie drugiego biegłego. Musi on mieć dostęp do boiska - dodaje Grabowski.

Gra w piłkę na dowodzie rzeczowym w żaden sposób nie przeszkadza w pracy koszalińskiemu sądowi - twierdzi sędzia Aleksander Nowiński z którym rozmawiał reporter RMF FM Grzegorz Hatylak.

Aleksander Nowiński Sąd nie wydawał żadnego orzeczenia, które by zabraniało komukolwiek wchodzenia na to boisko, czy wpuszczania tam dzieci. To już jest kwestia właściciela boiska i on jest dysponentem tego terenu, nikt inny.

Grzegorz Hatylak To, że tam dzieci są, lub ich nie ma tak naprawdę nie przeszkadza w prowadzeniu sprawy ?

Aleksander Nowiński Oczywiście, że nie to już jest kwestia dopuszczenia, kwestia odpowiedzialności właściciela.

Sprawa liczy sobie już rok i szybkiego finału raczej nie znajdzie. Kolejne posiedzenie sądu dopiero 20 października.