"Problem z byłymi funkcjonariuszami służb specjalnych w parlamencie może pojawić się w sytuacji, kiedy zapragną zostać członkami Sejmowej Komisji Do Spraw Służb Specjalnych" - uważa Adam Bodnar z zarządu Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. "Powstaje pytanie, czy te osoby mogą teraz wykonywać funkcję kontrolerów służb specjalnych. Czy do tego się nadają, czy mają wystarczający poziom niezależności" - zaznacza.

Jak Pan ocenia kandydowanie ludzi służb specjalnych do Sejmu? Czy parlament może na tym stracić czy zyskać?

Samo kandydowanie do parlamentu przez osoby związane ze służbami specjalnymi nie jest zabronione. Nie mamy przewidzianego ograniczenia biernego prawa wyborczego w tym zakresie. Takich przepisów nie ma. Tak długo, jak te osoby nie wykorzystują informacji zdobytych w trakcie służby do celów kampanii wyborczej, do dyskredytowania, na przykład, kandydatów, to nie ma bezpośredniego zagrożenia. Gdyby zresztą wykorzystywali takie informacje, to łamaliby prawo i musiałaby się zająć nimi prokuratura.

No to chyba nie ma problemu?

Problem może pojawić się w sytuacji, kiedy osoby te zostaną wybrane do Sejmu i zapragną zostać członkami Sejmowej Komisji Do Spraw Służb Specjalnych - bo pewnie, z racji swoich zainteresowań zawodowych, chcieliby zasiadać w tej komisji. W takiej sytuacji powstaje pytanie, czy osoby kiedyś związane ze służbami specjalnymi mogą teraz wykonywać funkcję kontrolerów służb specjalnych. Czy do tego się nadają, czy mają wystarczający poziom niezależności. Przecież może się okazać, że komisja ma się zająć jakimiś sprawami z przeszłości, kiedy te osoby czynnie brały udział w życiu służb i na przykład podpisywały jakieś dokumenty, szyfrogramy, o czymś decydowały. Może się wtedy okazać, że trzeba będzie te osoby wyłączyć z grona komisji - a biorąc pod uwagę liczbę osób ze służb, które ubiegają się o fotel posła - może się okazać, że większość składu komisji będzie się musiała wyłączyć. Wtedy nie będzie komu procedować.

Czy to oznacza, że gdyby te osoby trafiłyby do komisji specsłużb, to Sejm straciłby funkcję kontrolną służb specjalnych?

Tak, jak najbardziej tak się może stać.

Czy to jedyna Pana obawa, jeśli chodzi o te osoby?

Niejedyna. Zdajemy sobie sprawę, że w środowisku służb specjalnych zachodzą różne animozje pomiędzy różnymi środowiskami na podłożu polityczno-historycznym. Na przykład pomiędzy starym i nowym kierownictwem CBA czy ABW. Często widać, że jedni drugim czasami próbują ten kij w szprychy wpychać. Zachodzi więc obawa, czy komisja nie będzie wykorzystywana do właśnie takich działań, czyli do utrudniania działalności obecnych służb poprzez właśnie nadmierne kontrolowanie.