Blaszane przyczepy, których niedawno pozbyli się mieszkańcy Lublina, stanęły w centrum stolicy. Na wizualizacjach były piękne - tłumaczą "Życiu Warszawy" urzędnicy. Lux Torpedy, czyli przyczepy z których sprzedaje się rumsztyki i kiełbaski, stanęły pod Pałacem Kultury i Nauki oraz na skrzyżowaniu ulic Nowogrodzkiej i Emilii Plater.

Przy Emilii Plater przyczepa stoi na prywatnym terenie, zaś na postawienie drugiej w parku Świętokrzyskim Polska Grupa Restauracyjna dostała zgodę od zarządu PKiN. Pytaliśmy o opinię urzędników z miejskiego Wydziału Estetyki Przestrzeni Publicznej. Zgodzili się - tłumaczy kierownik działu wynajmu PKiN Joanna Strzępek.

Urzędnicy tłumaczą, że wydali zgodę tylko na jedną przyczepę, pod PKiN. Uznali, że miejsca, w których można tanio kupić coś do jedzenia, są w mieście potrzebne. Wnioskodawca przedstawił nam ideę Lux Torpedy: przyczepy wykonanej z polerowanej blachy nierdzewnej, odbijającej jak w zwierciadle obraz otaczającego miasta. W związku z tym, że wizualizacje były piękne, napisaliśmy, iż warto postawić przyczepę na próbę, zobaczyć, jak sprawdzi się w praktyce - tłumaczy naczelnik Wydziału Estetyki Przestrzeni Publicznej Tomasz Gamdzyk. Okazuje się jednak, że na wizualizacji przyczepa wyglądała lepiej niż w rzeczywistości. Rażą sposób wykończenia i brak pełnego efektu zwierciadlanego, ale wydaje mi się, że i tak jest to postęp w stosunku do dotychczas stosowanych form - przyznaje Gamdzyk.

Lux Torpeda przez niecały miesiąc stała na placu w centrum Lublina. Mieszkańcy protestowali przeciw niej do tego stopnia, że tydzień temu została wywieziona z miasta. Lubelscy radni zamierzają podjąć uchwałę zakazującą stawiania podobnych blaszaków w centrum miasta.

Nie wiadomo, jak długo przyczepy będą stały w Warszawie. Urzędnicy nie chcą podać szczegółów umowy - zasłaniają się tajemnicą handlową.