Zaatakował nauczyciela, bo chciał uciec i spotkać się z matką. Tak piętnastoletni Sebastian W. z poprawczaka w Jerzmanicach Zdroju na Dolnym Śląsku tłumaczy swoje brutalne zachowanie wobec wychowawcy. Chłopak dwa razy uderzył w głowę nauczyciela kamieniem. Mężczyzna jest w ciężkim stanie, walczy o życie w legnickim szpitalu.

Na razie nie wiadomo, kiedy mężczyzna wyjdzie ze szpitala, ponieważ – zdaniem legnickich lekarzy – nie można jednoznacznie stwierdzić, że życiu wychowawcy nie zagraża żadne niebezpieczeństwo. Co prawda, mężczyzna jest przytomny, doznał jednak urazu głowy i jego stan jest poważny. Dziś czeka go kolejne badanie tomografem, po nim okaże się, czy konieczna będzie trepanacja czaszki.

Sprawca pobicia został schwytany, obecnie 15-latek znajduje się w schronisku dla nieletnich. Policja skierowała już jednak wniosek do sądu o przeniesienie go do innego poprawczaka. Chłopiec, próbując uciec z ośrodka, dwukrotnie zaatakował wychowawcę, uderzając go kamieniem w głowę. Po kilku godzinach strażnicy znaleźli nieletniego, teraz jego los jest w rękach sądu rodzinnego. Chłopiec był tak podporządkowany chłopcom z tej subkultury, że był w stanie bez żadnej refleksji wykonywać to, czego oni sobie zażyczą. Jako jedyny powód podaje ucieczkę i kontakt z matką - mówią naszej reporterce wychowawcy młodego przestępcy:

Reporterka RMF FM Barbara Zielińska odwiedziła poprawczak w Jerzmanicach Zdroju. Oto jak wygląda zakład:

W czasie warsztatów zawodowych wychowankowie zakładu mają do dyspozycji wiele niebezpiecznych narzędzi: pilniki, młotki, piły. Ale dyrekcja ośrodka uważa, że nie ma potrzeby zaostrzenia środków ostrożności: Dajemy im kredyt zaufania. Przecież nie może nauczyciel ślusarstwa mówić teoretycznie, jak wygląda pilnik i na tym koniec szkolenia - mówią wychowawcy. Posłuchaj relacji Barbary Zielińskiej:

Poprawczak w Jerzmanicach to miejsce, któremu ku przestrodze warto się dobrze przyjrzeć. Czarna seria rozpoczęła się w 2001 roku. Wówczas ponad czterdziestu wychowanków wszczęło w poprawczaku bunt. Zabarykadowali się na 2. i 3. piętrze, podpalili materace i zdemolowali pomieszczenia.

Dwa lata później z zakładu uciekło sześciu młodocianych przestępców. Kolejny rok to kolejna ucieczka. Tym razem zbiegło czterech wychowanków. W obu przypadkach udało się ich policji schwytać. 2007 rok to samobójstwo w poprawczaku w Jerzmanicach. Na klamce w toalecie powiesił się skazany za gwałt 16-latek.