W środę do Warszawy wróci grupa licealistów, których w nocy w Bieszczadach ratowali goprowcy i pogranicznicy. Jak dowiedział się RMF FM, przed wyjściem w góry dwóch uczniów zgłosiło w stacji GOPR trasę, jaką planowali przejść. Jednak w trakcie marszu trasę zmieniono na znacznie trudniejszą.

Dyrektor szkoły, z której pochodzą licealiści, nic nie wiedziała o zmianie trasy wędrówki. Przed wyjazdem Barbara Antczak oglądała plan wycieczki i nie było w nim mowy o wyjściu w wysokie góry. Trzech opiekunów nie miało bowiem odpowiednich uprawnień. W programie były za to inne atrakcje. Wycieczki oczywiście były, ale szlakami nizinnymi, bo tylko do takich nauczyciele mają uprawnienia - stwierdziła.

Antczak dodała, że po powrocie grupy do Warszawy zbada całą sprawę i wyciągnie konsekwencje wobec opiekunów. Podkreśliła, że nie była to pierwsza taka wycieczka z jej szkoły i z tymi nauczycielami, dlatego bez obaw wyraziła zgodę na kolejny wypad w Bieszczady.

Młodzi ludzie wyruszyli wczoraj w góry z Ustrzyk Górnych. Kilka godzin później dwie osoby zasłabły na Przełęczy Bukowskiej. Z gór sprowadzili je ratownicy. Reszta grupy ruszyła w dalszą trasę. Niestety, z czasem zaczęli słabnąć także kolejni uczniowie. Nad ranem z gór sprowadzono kolejnych 18 osób. Część z nich miała odmrożenia. W ustrzyckim szpitalu wciąż przebywają trzy osoby.