​Poseł Marek Biernacki zadeklarował, że nie chce zmieniać barw partyjnych, a decyzja o jego wykluczeniu z PO była "wielkim nieporozumieniem". Biernacki to jeden z posłów, który został wykluczony z partii za złamanie dyscypliny podczas głosowań nad projektami ws. zmian w prawie aborcyjnym.

Dwa tygodnie temu po głosowaniach ws. zmian w prawie aborcyjnym, zarząd Platformy wykluczył z partii troje posłów: Joannę Fabisiak, Marka Biernackiego i Jacka Tomczaka, którzy zachowali się w tej sprawie niezgodnie z rekomendacjami władz ugrupowania. W środę po południu na ten temat będzie rozmawiał klub PO.

W środę Biernacki powiedział dziennikarzom w Sejmie, że sytuacja w partii, która miała miejsce po głosowaniach nad projektami ws. aborcji i decyzja dotycząca jego osoby były "wielkim nieporozumieniem".

Poseł pytany o to, czy chce pozostać w Platformie stwierdził, że cały czas jest związany z tym środowiskiem. Podkreślił, że nie zamierza przechodzić do Porozumienia, ani też Prawa i Sprawiedliwości.

Zawsze jestem lojalny i wierny swoim założeniom, wyborcy mnie wybrali w moim regionie z listy PO, powiem nieskromnie, że byłem tą wartością dodaną, bo to było jedyne województwo, gdzie Platforma zawsze wygrywa od kiedy startuje. Jakiś w tym mój udział na pewno jest. Ale chcę powiedzieć: nie zmieniam barw, na pewno do wyborów samorządowych takiej możliwości nie ma - powiedział.

Zaznaczył jednocześnie, że nie zamierza odwoływać się od decyzji zarządu do sądu koleżeńskiego PO, bo - jak mówił - nie zrobił nic złego, a odwoływanie się byłoby wyjątkowo niewskazane. Najprostszą rzeczą jest, żeby zarząd cofnął swoją decyzję i to jest rozwiązanie sytuacji - uważa Biernacki. "Wtedy ciągle byłbym członkiem PO" - dodał. W ocenie Biernackiego, taka decyzja może jednak nie zapaść szybko.

Sejm odrzucił dwa tygodnie temu obywatelski projekt Komitetu "Ratujmy Kobiety 2017", który zakładał m.in. aborcję na życzenie kobiety do 12 tygodnia ciąży, a skierował do dalszych prac w komisji projekt, którego celem jest wykreślenie z obecnej ustawy o planowaniu rodziny przepisu, który pozwala na terminację ciąży z powodu ciężkiego i nieodwracalnego uszkodzenia płodu.

Lewicowy projekt przepadł, m.in. dlatego, że klub PO podzielił się podczas głosowania - większość posłów była za przekazaniem go do dalszych prac, troje posłów - Fabisiak, Tomczak i Biernacki - głosowało przeciw, a 29 posłów w ogóle nie brało udziału w głosowaniu. Do tego, aby projekt Komitetu "Ratujmy Kobiety 2017", nie został odrzucony, zabrakło 9 głosów. W sprawie głosowań nad zmianami w prawie aborcyjnym w klubie PO zarządzono dyscyplinę.

Za złamanie dyscypliny w klubie, Fabisiak, Tomczak i Biernacki zostali usunięci z Platformy. Przysługuje im jednak - zgodnie ze statutem PO - odwołanie od tej decyzji do sądu koleżeńskiego PO; wykluczeni politycy nie zamierzają jednak skorzystać z tego uprawnienia.

Zarząd PO, oprócz wykluczenia trojga posłów, skierował do rozpatrzenia przez władze klubu Platformy sprawę posłów, którzy będąc na sali nie wzięli udziału w głosowaniach. Na środę zaplanowano posiedzenie kolegium klubu PO (tworzą go szef klubu, jego zastępcy, sekretarz, skarbnik oraz rzecznik dyscypliny i etyki klubu) poświęcone ewentualnym karom dla tych posłów. Nieoficjalnie od polityków z władz klubu Platformy można usłyszeć, że kar jednak może nie być, ponieważ kierownictwo partii chce zamknąć sprawę głosowań sprzed dwóch tygodni. 

(ph)