​W organizmie trzech górników, którzy zginęli w ubiegłorocznej katastrofie w kopalni Rudna na Dolnym Śląsku biegli stwierdzili obecność alkoholu - te informacje ujawnia prokuratura w Legnicy, która prowadzi śledztwo w tej sprawie. U jednego z górników stwierdzono obecność narkotyków. Śledczy przyznają jednak, że te wyniki nie wskazują jednoznacznie, że górnicy pili alkohol przed pracą. Niewykluczone, że do wytrącenia alkoholu mogły doprowadzić przemiany w organizmie. W listopadzie 2016 roku, w efekcie podziemnego wstrząsu i zawalenia się wyrobiska, zginęło 8 osób.

U trzech górników stwierdziliśmy niewielkie stężenie alkoholu, 0,2 promila, 0,4 promila i u trzeciego 0,6 promila alkoholu. Dziś nie możemy powiedzieć jednoznacznie, że byli pod wpływem alkoholu. Niewykluczone, że doszło do przemian w organizmie, które mogły doprowadzić do wytrącenia alkoholu. Wpływ na to mogła mieć wysoka temperatura i wilgotność, oraz czas wydobycia zwłok - mówi prokurator Lidii Tkaczyszyn z prokuratury okręgowej w Legnicy.

Śledczy zlecą dodatkowe badania w instytucie naukowym w Krakowie, które mają ocenić, czy pierwsze wyniki mogą być efektem wpływu czynników zewnętrznych. Z praktyki biegłych wynika, że mogło tak być. Podobnie traktowana jest sprawa górnika, w organizmie, u którego stwierdzono obecność narkotyków.

Świadkowie, których przesłuchano w tej sprawie twierdzą, że w kopalni nikt nie pił alkoholu i nie spożywał narkotyków. Prokuratura zapowiada jednak kolejne przesłuchania.

(łł)