Nie pochodzę z politycznej albo profesorskiej rodziny “z tradycjami". Ale wierzę, że nie to jest warunkiem. Wierzę, że prezydentura może być dostępna dla ludzi takich jak my - mówił w Słupsku kandydat Lewicy na prezydenta Roberta Biedroń podczas konwencji inaugurującej jego kampanię.

Dzisiaj wielu z was, podobnie jak ja, czuje frustrację, bo to nie jest Polska, na którą się umawialiśmy - powiedział Biedroń. Jesteśmy też sfrustrowani i musimy to dzisiaj głośno wykrzyczeć: jesteśmy sfrustrowani, że obecna opozycja przegrywa wybory za wyborami - dodał. Przekonywał przy tym, że jeśli jest się zdeterminowanym, to można wybory wygrywać.

Były prezydent Słupska podczas swojego przemówienia mówił, że decyzję podjął m.in. po rozmowie z Aleksandrem Kwaśniewskim, przypominając hasło z jego kampanii wyborczej: "Wybierzmy przyszłość". Polska znów powinna wybrać przyszłość, skupić się na tym co przed nami. Taki powinien być wybór Polski. Prezydent powinien przede wszystkim wiedzieć, co nas łączy. To chęć życia we wspólnocie, a nie w strachu przed innymi - mówił Biedroń.

Czy prezydent wszystkich Polaków nie powinien mieć czegoś wspólnego z większością z nas? Znać problemów, z którymi się borykacie? Rozumieć, co to znaczy musieć ciężko pracować? Czekać miesiącami w kolejce do lekarza? - przemawiał kandydat Lewicy.

Stwierdził, że dziś w Polsce wybór jest niemal wyłącznie "między różnymi rodzajami konserwatyzmu". Nie musimy dzisiaj wybierać w nadchodzących wyborach między konserwatyzmem light a konserwatyzmem hard, między umiarkowanym rodzajem konserwatyzmu a ciężkim rodzajem konserwatyzmu, bo takich mamy do dzisiaj kandydatów i kandydatkę - mówił.

A Polsce potrzeba innej ścieżki. Ścieżki, która biegnie przed siebie. Stoimy przed wyborem: albo cywilizacja pogardy, albo cywilizacja troski - mówił Biedroń.

Jego zdaniem "prezydentura to odpowiedzialność", której jego zdaniem zabrakło Andrzejowi Dudzie. Miejsce prezydenta jest wszędzie tam gdzie trzeba bronić praw i interesów społeczeństwa, gdzie konieczne jest powstrzymywanie złych zapędów rządu. Prezydent musi mieć swój rozum i swój kręgosłup - mówił. Przypomniał tutaj m.in. konflikt ze strajkującymi nauczycielami.

Robert Biedroń podczas przemówienia obiecał plan powszechnej budowy mieszkań, zwiększenie nakładów na służbę zdrowia do 7,2 proc. PKB, leki na receptę za 5 zł, a także 1600 zł minimalnej emerytury. 

Zandberg: Polska potrzebuje zmiany

Kilka dni temu w Sejmie usłyszałem takie zdanie "Wy Lewica jesteście jak z Żeromskiego, wy chcecie budować szklane domy". To chyba miała być złośliwość, ale to jest prawa. To są nasze korzenie i Lewica nie boi się powiedzieć, że chcemy lepszej Polski, że chcemy Polski nowoczesnej i przyjaznej dla zwykłych ludzi, że chcemy Polski bez nienawiści, Polski, w której jest miejsce dla wszystkich, i żeby Polacy mogli żyć i pracować jak inni Europejczycy - mówił przed wystąpieniem Biedronia lider Lewicy Razem Adrian Zandberg.

Zandberg odniósł się także do konkurentów Biedronia na stanowisko prezydenta. Jedno można powiedzieć o naszych konkurentach. Oni nie zbudują ani szklanych domów, ani żadnych innych to już wiemy. Kiedy słucham pokrzykiwań pana prezydenta Dudy to myślę sobie, że najchętniej budowałby więzienia. A pani Kidawa-Błońska, jest jak wiadomo bardzo sympatyczna, ale najlepiej czuje się w swoim dworku i chyba w ogóle z niego nie chce się ruszyć (...). A Polska potrzebuje zmiany - podkreślił.

Czarzasty: PRL miał wiele błędów, ale też wiele plusów

Lider SLD Włodzimierz Czarzasty w swoim wystąpieniu zaznaczył, że Robert Biedroń jest gwarantem prawdy historycznej. Panie prezydencie, wczoraj zwrócił się pan do górników z apelem o oczyszczenie wymiaru sprawiedliwości. Jutro powie pan z historii takie zdanie: "ręka podniesiona na władzę, zostanie odrąbana". Wie pan, dlaczego to mówię, panie prezydencie? Bo wiem, że Robert Biedroń dzisiaj wybrany jednomyślnie przez konwencję SLD na prezydenta, będzie gwarantował nam oraz elektoratowi Sojuszu Lewicy Demokratycznej prawdę o historii, z którą w tej chwili robią, co chcą - mówił Czarzasty.

Czarzasty dodał, że na ziemiach odzyskanych walczyło 300 tys. żołnierzy polskich oraz zginęło 200 tys. żołnierzy radzieckich. Czy pan tego chce, czy pan tego nie chce. Czy będzie pan to ośmieszał czy nie - powiedział.

Dodał, że na ziemiach odzyskanych 754 saperów oczyściło z min 100 tys. kilometrów kwadratowych terenu, 100 tys. km dróg, 2439 mostów, 15 tys. miejscowości. Wiecie, dlaczego to mówię? Dlatego, że nie dam tych ludzi ośmieszać. Dlatego, że to nasza historia, dlatego, że zamiast śmiać się z tego czasu powinniśmy ludziom dziękować. Powinniśmy na tych terenach wybudować obiektywne Muzeum Ziemi Odzyskanych - zaznaczył.

Czarzasty dodał również, że PRL "miał wiele błędów", ale też "miał wiele plusów". To nie było państwo niezależne tak, jakby sobie wszyscy tego życzyli, ale to był członek ONZ, to było państwo, w którym nasi rodzice, nasi dziadkowie tworzyli naszą przyszłość, i nikt tego nie wygumkuje, nikt nie będzie lewicy zarzucał, że mówimy o polityce i o historii w sposób nieobiektywny - podkreślił.

Zaznaczył przy tym, że do roku 1956 "było masę niepotrzebnych morderstw, masę niepotrzebnych świństw, masę niepotrzebnych gwałtów i różnych rzeczy, za które ludzie powinni się wstydzić". Ale to były tereny naszego kraju i to nasz kraj żył i przetrwał do tych czasów. Dlatego uważam, że szacunek dla naszych rodziców, szacunek dla naszych dziadków każe mówić lewicy, że 1600 zł najniższej emerytury to jest to, co powinno być na pewno. Jeżeli PiS uważa, że chce tym ludziom pomóc, to powinien popierać nasze postulaty - podkreślił.