Teren białostockiego torowiska, na którym w ubiegłym tygodniu doszło do zderzenia i pożaru pociągów towarowych, jest skażony i wymaga rekultywacji. Tak uznała Inspekcja Ochrony Środowiska w Białymstoku. Znalazła w glebie substancje ropopochodne. Ziemia jest skażona na odcinku o długości około 130 metrów.

Na szczęście nie doszło do skażenia ani wód gruntowych, ani przepływającej obok rzeczki.

Również powietrze jest już czyste, więc nie ma zagrożenia dla ludzi.

Mimo to skażony teren musi zostać poddany rekultywacji. Na razie nie ustalono jeszcze, jak będzie wyglądała, ile czasu potrwa i ile będzie kosztować.

Trwa szacowanie strat po pożarze. Na liście spalonych i zniszczonych elementów infrastruktury znalazły się tory, podkłady, urządzenia sterowania ruchem, budynek nastawni kolejowej wraz z wyposażeniem oraz urządzenia sieci elektrycznej. Choć od kilku po spalonym torowisku jeżdżą już pociągi, to i tak trzeba je jeszcze wyremontować. I nie można wykluczyć, że kolejarze nie zdążą przeprowadzić remontu w tym roku.