Podejrzenia CBA nie znalazły potwierdzenia w zeznaniach świadków i w oficjalnych dokumentach. Tak prokuratura wyjaśnia fakt umorzenia śledztwa w sprawie nieprawidłowości w Urzędzie Marszałkowskim w Białymstoku.

Śledztwo toczyło się od kwietnia ubiegłego roku. 5 osób, w tym marszałek województwa oraz członkowie jego zarządu, miało nawet postawione zarzuty.

Wszystko zaczęło się od kontroli Centralnego Biura Śledczego. Agenci doszli do wniosku, że były nieprawidłowości przy zatrudnianiu pracowników oraz przy konkursach na projekty finansowane ze środków unijnych. Twierdzili też, że ustawiono przetarg na wydrukowanie biuletynu informacyjnego.

To wszystko nie znalazło jednak potwierdzenia w zeznaniach świadków, m.in. członków komisji konkursowych ani w samych dokumentach. Natomiast materiały operacyjne okazały się zbyt niejednoznaczne, by mogły być dowodami w sądzie. Co dokładnie jest w tych materiałach prokuratura nie podaje, bo są niejawne, a szef CBA nie zgodził się na ich odtajnienie.