Około 130 osób wzięło udział w Marszu Jedności w Białymstoku. Manifestacja była sprzeciwem wobec niedawnych zdarzeń o charakterze nacjonalistycznym i rasistowskim na Podlasiu. Marsz próbowali zakłócać nacjonaliści. Trzydziestoosobowa grupa skandowała: "Jedna Polska narodowa", "Precz z komuną". Policja nie interweniowała - nikogo nie zatrzymano.

Rzecznik podlaskiej policji Andrzej Baranowski twierdzi, że w trakcie marszu nie było potrzeby interwencji, nie było zawiadomień o wykroczeniach. Policja zaznacza jednak, że cały przemarsz został zarejestrowany i będzie analizowany czy nie doszło jednak do złamania prawa.

Uczestnicy Marszu Jedności przeszli w ciszy przez rynek spod pomnika marszałka Józefa Piłsudskiego pod pomnik twórcy języka esperanto Ludwika Zamenhofa. Mieli poprzypinane pomarańczowe wstążki. Nieśli róże w takim samym kolorze, które składano pod pomnikiem Zamenhofa. Tam też były zbierane podpisy pod Manifestem Jedności i Tolerancji.

Do incydentów na Podlasiu dochodzi od kilku tygodni. Nieznani sprawcy m.in. namalowali farbą napisy o treści faszystowskiej na budynku synagogi w Orli; włamali się i zniszczyli mienie w Centrum Muzułmańskim w Białymstoku, po czym próbowali podpalić ten budynek. W gminie Puńsk, gdzie większość mieszkańców to osoby narodowości litewskiej, zamalowali napisy w języku litewskim na tablicach z nazwami miejscowości. W Białymstoku podpalono drzwi mieszkania małżeństwa polsko-pakistańskiego.

W środę zniszczono w Jedwabnem pomnik upamiętniający mord dokonany 70 lat temu na Żydach przez ich polskich sąsiadów. Na samym pomniku m.in. zamalowano zieloną farbą napisy w języku polskim i hebrajskim, pojawiły się też symbole nazistowskie. Na kamiennych elementach okalających obelisk napisano: "Nie przepraszam za Jedwabne" oraz "Byli łatwopalni". Były też swastyki i symbole SS.