Kiedy stoki "świętej góry narciarzy" - Kasprowego Wierchu - świecą pustkami, w pobliskiej Białce Tatrzańskiej nie ma gdzie wsadzić szpilki. Na Krupówkach jest pusto, a pod Kotelnicą w Białce trudno jest się przecisnąć. Nawet noclegi w Białce są już droższe, niż pod Giewontem. Niespełna dwutysięczna wieś podhalańska odebrała tytuł "zimowej stolicy Polski" Zakopanemu, które dumnie nosiło to miano od kilkudziesięciu lat.

Białka Tatrzańska postawiła na inwestycje. Tu, gdzie jeszcze kilkanaście lat temu stał jeden wyciąg orczykowy, teraz jest siedem wyciągów krzesełkowych, ponad 12 km tras narciarskich, termalny aquapark i czterogwiazdkowy hotel. Najważniejsze, żeśmy się dogadali - mówi Paweł Dziubasik, syn właściciela tego jedynego niegdyś wyciągu na Bani w Białce, a teraz dyrektor hotelu należącego do prawdziwego rodzinnego imperium.

Żeby powstały trasy, musiało się zgodzić i dogadać prawie 200 właścicieli gruntów. To wraz z rodzinami prawie połowa wsi. Każdy ma inne poglądy, inne interesy i wreszcie różne charaktery, a te, jak wiadomo, u górali nie są łatwe. Dogadali się i postawili pierwszy wyciąg krzesełkowy na Kotelnicy Białczańskiej. Wtedy śmiali się z nich, że to jakiś powolny rzęch zdemontowany gdzieś w Alpach. W następnym roku postawili już jeden z najnowocześniejszych na świecie wyciągów z wyprzęganymi kanapami dla sześciu osób. Teraz już nikt z białczan się nie śmieje. Przeciwnie, wielu patrzy na nich z zazdrością i podziwem.

Stworzyli coś, o czym śpiewali bracia Golcowie. Tam gdzie było ściernisko, teraz mamy San Francisco, o którym prezydent Bronisław Komorowski podczas swej wizyty w Białce mówi, że Polacy nie muszą już mieć kompleksów wobec innych stacji narciarskich na świecie. My tylko słuchaliśmy, co mówili nasi klienci i na początku nie mogliśmy nadążyć za ich oczekiwaniami, ale chyba je dogoniliśmy - skromnie mówi Józef Dziubasik.

W tej chwili tylko wyciągi na Kotelnicy i Bani dziennie przewożą ponad sto tysięcy narciarzy. Co godzinę z atrakcji Białki korzysta nawet 7 tysięcy gości. To prawie cztery razy więcej, niż stałych mieszkańców. A to jeszcze nie koniec. Białka myśli o kolejnych inwestycjach, o których na razie głośno się nie mówi. Wiadomo już jednak, że będą nowe wyciągi, nowe trasy i nowe atrakcje - nie tylko na lato.

Najwyraźniej małej wiosce pod Tatrami nie wystarczy tytuł "zimowej stolicy Polski" - chce być także letnią stolicą.