2,5-letni chłopiec ze Stargardu Szczecińskiego, który zjadł żrący środek do czyszczenia rur, biegał po markecie Netto sam, bez żadnej opieki - wynika ze wstępnej analizy zapisu kamer monitoringu. Analizę przeprowadza prokuratura. Na nagraniu widać, jak chłopiec, niepilnowany, podbiega do regału, bierze z dolnej półki butelkę i przykłada ją do ust.

Taśmy ze sklepowego monitoringu, na których widać całe zdarzenie, wciąż są analizowane - podobnie jak zabezpieczona po wypadku butelka ze żrącą substancją. Prokuratura przesłuchuje obecnie świadków i sprawdza, czy rodzice należycie opiekowali się dzieckiem, a także czy do wypadku nie doszło przez zaniedbania ze strony sklepu. Wszystkie sklepy sieci Netto wzięła też pod lupę inspekcja handlowa, która kontroluje teraz sposób ekspozycji, oznakowanie i zabezpieczenia sprzedawanych środków chemicznych.

Stan zdrowia chłopca wciąż jest natomiast bardzo ciężki. 2,5-latek ma poparzone usta, język, tylną ścianę gardła i przełyk na całej długości. Jest w śpiączce farmakologicznej i oddycha dzięki respiratorowi. Jeśli przeżyje, będzie poważnie okaleczony i czeka go długa rehabilitacja.