To opinia prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia Jacka Paszkiewicza. Wszystko przez kryzys gospodarczy i dramatycznie malejące wpływy ze składki. Podniesienie składki o 0,25 procent przyniosłoby budżetowi półtora miliarda złotych. Szef NFZ domaga się tego od 2011 roku, bo będzie to najgorszy rok dla finansów służby zdrowia.

Już teraz NFZ-owi brakuje ponad 600 milionów złotych. Wpływy będą jeszcze niższe, bo np. urzędy pracy nie mają pieniędzy, by opłacać składki za bezrobotnych. W przyszłym roku dziura budżetowa w NFZ może wynieść miliard 800 milionów, o ile sprawdzą się prognozy.

Na szczęście NFZ ma fundusz rezerwowy, który wynosi trzy miliardy, i w przyszłym roku zasypie tym dziurę. W 2011 roku tego zabezpieczenia już nie będzie. Z mojego punktu widzenia, podniesienie składki na rok 2011 jest niezbędne, by utrzymać finansowanie na obecnym poziomie - mówi Paszkiewicz. Prezes NFZ rozmawiał już o tym z minister Kopacz i z ministrem Rostowskim. Wyklucza natomiast zaciąganie kredytów.