Poznańskie karetki pogotowia ratunkowego nie mają leków ani lekarzy. Takie są wyniki kontroli zleconej przez wojewodę wielkopolskiego. Ratownicy medyczni twierdzą, że nie wożą z sobą niektórych medykamentów, bo i tak nie wolno im ich używać.

Raport wojewody punktuje i inne niedociągnięcia: zgłoszenia o zawale czy wypadku odbierają ludzie po maturze, połowa lekarzy nie ma specjalizacji. Największy jednak zarzut to braki w lekach wymienianych w rozporządzeniu ministra zdrowia. Ratownik medyczny może podać tylko jedną trzecią z nich.

Leki po prostu jeżdżą sobie, po nic – tłumaczy dyrektor pogotowia, dodając, że co roku niszczy kilkanaście fiolek drogich leków na przykład Glukagonu za 80 złotych, który działa jak glukoza za 50 groszy. Lekarze sami dobierają sobie leki, biorąc do karetki na przykład Hydrokortyzon, o którym w rozporządzeniu nie ma ani słowa.