Trzy lata więzienia grożą dwóm mieszkańcom Podkarpacia, którzy w okrutny sposób uśmiercili psy. 40-latek z miejscowości Blizne siekierą zabił swojego psa, a 88-latek z Jastkowic równie bestialsko potraktował psa swojej sąsiadki. Obaj mężczyźni zostali już zatrzymani.

W poniedziałek wieczorem 40-letni mieszkaniec Bliznego zadał psu kilka ciosów siekierą i wyniósł zwierzę do pobliskiego potoku. Potem zadzwonił na policję, mówiąc, że jego znajomi zabił mu psa. Gdy funkcjonariusze przyjechali na miejsce i znaleźli psa, okazało się, że zwierzę jeszcze żyło. Jednak było w takim stanie, że wezwany weterynarz zadecydował o jego uśpieniu.

Policjanci szybko ustalili, że to sam zgłaszający zabił zwierzę. W chwili zatrzymania miał ponad 2 promile alkoholu w wydychanym powietrzu. Gdy wytrzeźwiał tłumaczył policjantom, że zabił, bo za dużo wypił. Wyjaśnił, że zdenerwował się, gdy zobaczył, jak pies sika na łóżko.

40-latek usłyszał zarzut uśmiercenia zwierzęcia ze szczególnym okrucieństwem; grożą mu trzy lata więzienia.

Taka sama kara grozi 88-letniemu mężczyźnie z Jastkowic koło Stalowej Woli, który siekierą zabił psa sąsiadki. Jak wynika z ustaleń policji, pies wybiegł z posesji w czasie, gdy kobieta otwierała furtkę. Po jakimś czasie usłyszała skowyt zwierzęcia, wyszła z domu i zobaczyła wtedy, że jej pies znajduje się na posesji sąsiada i usiłuje się z niej wydostać. Chwilę później sąsiad z siekierą podszedł do psa i kilkukrotnie go uderzył. Mężczyzna powiedział kobiecie, że zabił psa, bo atakował jego kurę.