Już jutro w Berlinie odbędą się wybory lokalnego parlamentu. Zmienią one wiele, gdyż nie będzie już wielkiej koalicji socjaldemokratów i chrześcijańskich demokratów, czyli dwóch przeciwnych obozów. Przez wiele lat udało im się wspólnie rządzić, ale do czasu.

Obecnie Berlin - miasto i jeden z niemieckich landów - boryka się z poważnymi długami. Kto je teraz przejmie i kto je spłaci. Berlińczycy liczą na następną ekipę. Niewątpliwie stolica Niemiec ma bardzo charakterystycznych kandydatów na urząd burmistrza, których na pewno zapamięta każdy berlińczyk. Kandydat prawicy już na „dzień dobry” stracił wiele głosów – właściwie dzięki kiepskiej autoreklamie. Jadąc do Bawarii przyznał kolegom przy kuflu piwa, że Monachium to najpiękniejsze miasto w Niemczech, obrażając tym samym berlińczyków. Jakby mało tego było pokazał mieszkańcom niemieckiej stolicy, że jest nieudacznikiem zatrudniając 25 różnych ekspertów. Doradcą do spraw obcokrajowców został na przykład Roberto Bianco, czarnoskóry gwiazdor niemieckiego odpowiednika disco-polo. Drugi kandydat - socjaldemokrata zyskał z kolei sympatię berlińczyków, nieco zmienił słynne powiedzenie amerykańskiego prezydenta Kennedy’ego „Jestem berlińczykiem” na „Jestem gejem i tak też jest dobrze”. To hasło stało się ostatnio bardzo popularne, do tego stopnia, że wykorzystywane jest w różnych reklamach. Socjaldemokraci w predwyborczych sondażach mają dwukrotną przewagę nad CDU. Mimo wszystko brakuje im głosów by skutecznie rządzić w mieście. Rozważane są różne koalicje – nawet z komunistami z dawnej NRD – nie podoba się to jednak mieszkańcom zachodniej części miasta.

03:25