​"Ta sprawa jest zamknięta, to nie jest sprawa kryminalna" - przekazał korespondentce RMF FM w Brukseli Kristof Aerts, rzecznik prokuratury w Antwerpii. Tak skomentował sprawę porwania 10-letniego Ibrahima przez jego ojca.

Rzecznik prokuratury w Antwerpii potwierdził wczorajsze wieczorne doniesienia, że chłopiec jest bezpieczny i przebywa u ojca. Nieoficjalnie rozmówcy RMF FM w belgijskiej prokuraturze podkreślają, że od początku była to sprawa rodzinna, a nie kryminalna i że nieporozumienie w Polsce wniknęło z nieznajomości wyroku belgijskiego sądu z października 2018 roku.

Zgodnie z wyrokiem, na który powołuje się prokuratura i ojciec dziecka - sąd przyznaje wprawdzie obu rodzicom prawa rodzicielskie, ale decyduje również, że Ibrahim ma mieszkać z ojcem, a matka nie ma prawa wyjeżdżać z chłopcem za granicę.

Źródła RMF FM w belgijskim Ministerstwie Sprawiedliwości podkreślają, że trzeba się powstrzymać od komentowania sprawy rodzinnej. Rzeczniczka ministra sprawiedliwości potwierdza, że Belgia jest w kontakcie z Polską w celu wyjaśnienia prawnej sytuacji chłopca. Zaznacza jednak, że kontakty te odbywają się na gruncie istniejącego w Belgii prawa.  

10-latek miał zostać z ojcem

Prokuratura w Antwerpii informuje, że belgijski sąd rodzinny w październiku 2018 roku wydał wyrok, na mocy którego 10-letni Ibrahim miał zostać w Belgii z ojcem. Temu wyrokowi zaprzeczała jednak matka chłopca: On (ojciec - red.) nie ma żadnych praw, ma wyrok sądu z 2017 roku, gdzie zostały mu wszelkie prawa odebrane. Ja jestem jedyną osobą, która ma prawo opieki nad dzieckiem - mówiła dziennikarzom kobieta.

10-letni Ibrahim miał zostać uprowadzony przez ojca, Marokańczyka Azeddine'a Oudrissa w niedzielę wieczorem w Gdyni. Zaparkowałam auto, wyszłam z synem. Jak staliśmy pod klatką, to ten człowiek zaczął mnie bić, wyrwał mojego syna, który bardzo płakał, krzyczał: "Mamo, pomóż mi". Podbiegłam do tego samochodu, on się ze mną zaczął szarpać - relacjonowała matka chłopca kobieta.

W związku z porwaniem dziecka w poniedziałek rano ogłoszono Child Alert.

"Decyzją sądu rodzinnego w Antwerpii z 15 października 2018 roku Ibrahim miał zostać z ojcem w Belgii, a nie z matką, która wyjechała z dzieckiem do Polski. Informacja, jakby ojciec został pozbawiony praw rodzicielskich na tę chwilę nie jest prawdziwa. Więcej informacji w tej sprawie nie mogę podać" - to komunikat rzecznika prokuratury w Antwerpii Kristofa Aertsa, nadesłany do biura brukselskiej korespondentki RMF FM Katarzyny Szymańskiej-Borginion.

Jedyny wyrok, jaki znam, to wyrok z 2017 roku przyznający mi pełnię praw. O żadnym innym wyroku nic nie wiem, dowiaduję się teraz - mówiła pani Karolina, matka 10-latka.

Child Alert po raz czwarty w Polsce

W poniedziałek polskie służby podjęły decyzję od uruchomieniu systemu Child Alert, który zadziałał w Polsce po raz czwarty.

Po raz pierwszy system Child Alert uruchomiono w Polsce w kwietniu 2015 r., podczas poszukiwań 10-letniej Mai z Wołczkowa pod Szczecinem. Dziewczynka zaginęła podczas powrotu do domu ze szkoły. Została odnaleziona w Niemczech. Policja zatrzymała w tej sprawie mężczyznę, który był wcześniej notowany za porwanie dziecka w Wlk. Brytanii.

Po raz kolejny system uruchomiono w listopadzie 2015 r., po tym jak trzech mężczyzn uprowadziło 3-letniego Fabiana sprzed bloku w Radomiu. Mężczyźni wyrwali dziecko matce i zabrali do samochodu. Trzylatek został odnaleziony.

Trzeci raz Child Alert zastosowano w marcu ubiegłego roku, kiedy poszukiwana była trzyletnia Amelka. Do porwania dziewczynki i jej mamy doszło na jednym z białostockich osiedli. Jak podawała policja, dwaj sprawcy wepchnęli 25-latkę i jej 3-letnią córkę do samochodu i odjechali. Kilkaset metrów dalej przesiedli się do kolejnego auta. Akcja poszukiwawcza trwała ponad dobę. Między porywaczami doszło jednak do kłótni w samochodzie, a uprowadzona kobieta wraz z dzieckiem opuściła pojazd. W okolicach Ostrołęki (Mazowieckie) zabrał je z drogi kierowca, a następnie przekazał policji.

Child Alert stosuje 11 krajów Europy (m.in. Niemcy, Francja, Holandia, Wielka Brytania i Czechy) oraz Kanada, Meksyk i Stany Zjednoczone. Zdaniem specjalistów statystyki pokazują, że w przypadkach zaginięć, w których program jest wykorzystywany, większość spraw udaje się pozytywnie rozwiązać.