W poniedziałek ma zostać wszczęte śledztwo w sprawie pobicia izraelskich studentów w centrum Warszawy. Do zdarzenia doszło w sobotę nad ranem przed jednym z klubów.

Cztery osoby zostały poszkodowane, w tym dwie ciężko. Jeden z napastników atakując obywateli Izraela miał krzyczeć, że jest Palestyńczykiem.

Zdarzenie opisał na Facebooku Barak Kaszpicki, którego brat, student prawa padł ofiarą napastników.

Na razie przesłuchano poszkodowanych i cześć świadków zdarzenia. Z przesłuchań wynika, że napastników było trzech. Jeden z nich mówił po angielsku z charakterystycznym - jak twierdzili poszkodowani - arabskim akcentem.

Policja zabezpieczyła już obszerny materiał z kamer monitoringu. Na tej podstawie funkcjonariusze  mają ustalić tożsamość napastników.

Śledczy potraktowali atak, jako przestępstwo na tle narodowościowym.

Szef MSZ o pobiciu izraelskich studentów: Polskie władze dołożą starań, by sprawcy zostali ukarani

 Polskie władze dołożą wszelkich starań, by sprawcy ataku na izraelskich studentów byli ujęci i odpowiednio ukarani; ten incydent nie powinien mieć miejsca na terytorium Polski - powiedział szef MSZ Jacek Czaputowicz.

Rzeczywiście mamy informacje o tym godnym ubolewania incydencie, który miał miejsce o godz. 5 nad ranem (w sobotę - PAP). Z tego co donoszą służby policyjne, trzy osoby zaatakowały czterech studentów z Izraela. Wstępne ustalenia wskazują, że Polacy nie byli w to zaangażowani, mam na myśli obywatele polscy - podkreślił szef polskiej dyplomacji.

Do sprawy odniósł się też polski ambasador w Izraelu Marek Magierowski. "Ohydny akt barbarzyństwa. Nie ma uzasadnienia dla przemocy. Wierzę, że sprawcy zostaną wkrótce aresztowani. Życzę Yotam i innym szybkiego powrotu do zdrowia" - napisał w niedzielę na Twitterze.

W poniedziałek "głęboki wstrząs" w związku z atakiem wyraziła ambasada Izraela w Polsce. "Jesteśmy pewni, że władze RP podejmą wszelkie konieczne kroki. Potępiamy przemoc i wszelkie próby przenoszenia bliskowschodniego konfliktu na teren Polski" - napisano na Twitterze.

Opracowanie: