Co naprawdę się stało, kto odpowiada za narażenie życia i zdrowia prezydenta - to wszystko ma się znaleźć w szczegółowym raporcie, który na temat incydentu w Gruzji zlecił przygotować Donald Tusk. W niedzielę, po południu konwój z Lechem Kaczyńskim i prezydentem Gruzji Michaiłem Saakaszwilim został zatrzymany przy granicy z Osetią Południową. W pobliżu rozległy się strzały. Nikomu nic się nie stało.

O wyjaśnienia do strony gruzińskiej zwrócił się polski MSZ. Z kolei BOR zażądało tłumaczeń od Kancelarii Prezydenta i Ministerstwa Spraw Zagranicznych.

Szef Biura Ochrony Rządu Mariusz Janicki chce wiedzieć jak to się stało, że plan prezydenta został nagle zmieniony. Pan prezydent Saakaszwili wyszedł z pałacu, wsiadł do limuzyny z prezydentem Kaczyńskim i praktycznie w tym momencie nie widzieliśmy, gdzie się udajemy. Ochrona polska nie wiedziała, w którym kierunku i gdzie jedziemy - mówi Janicki. Angażowanie głowy państwa w nocny wyjazd niesprawdzoną trasą w teren działań wojennych to skandal - dodaje.

Do incydentu doszło w niedzielę po południu na punkcie kontrolnym Akhalgori, niedaleko granicy Gruzji z prorosyjską Osetią Południową.