Zamiast likwidacji całego stada, będzie odstrzał 6 chorych na gruźlicę żubrów w ośrodku hodowli tych zwierząt w Smardzewicach koło Tomaszowa Mazowieckiego w Łódzkiem. Tak zdecydował minister środowiska. Początkowo miało być wybite całe, składające się z 16 żubrów, stado.

Żubry są szczególnie podatne na gruźlicę. Choroba szybko się rozwija u poszczególnych zwierząt i rozprzestrzenia w stadzie.

Dodatkowo polskie żubry są bardzo wrażliwe, mają niską odporność, która wynika z ograniczonej puli genów, jaką mieli do dyspozycji naukowcy, odtwarzając żubry z krzyżówki z bizonem.

Im bliższe pokrewieństwo zwierząt, tym więcej chorób genetycznych może się pojawić i zwiększa się prawdopodobieństwo, że potomstwo będzie chore. Zwierzęta hodowlane, które też łatwo zapadają na gruźlicę, są szczepione przeciwko tej chorobie, ale dla żubrów niestety takiej szczepionki nie ma.

I jeszcze jedno: ten rodzaj gruźlicy jest groźny także dla ludzi, bo może się przenieść na człowieka. Dlatego ośrodek w Smardzewicach jest zamknięty dla zwiedzających.

Decyzja o odstrzale żubrów, to dla nas ogromna tragedia, bo są bardzo cenne przyrodniczo - mówi Magdalen Kamińska z Kampinoskiego Parku Narodowego, który zarządza ośrodkiem hodowli w Smardzewicach - Na szczęście mamy możliwości, żeby zabezpieczyć materiał genetyczny żubrów, które trzeba będzie odstrzelić. Decyzja, kiedy się to stanie, i kto będzie prowadził odstrzał, jeszcze nie zapadła.  

Gruźlica co jakiś czas atakuje stada polskich żubrów w różnych częściach kraju. Niedawno chorobę wykryto na Mazurach; były też przypadki zachorowań w Bieszczadach.