Sąd Lustracyjny II instancji zdecydował o wszczęciu procesu Zyty Gilowskiej, ale nie na wniosek obrony, lecz z urzędu. Sędziowie uznali, że zachodzi tu przewidziany ustawą "inny, szczególnie uzasadniony przypadek". Pierwsza rozprawa może się odbyć już na przełomie lipca i sierpnia.

Postanowienie sądu to efekt wniosku, jaki złożył obrońca Gilowskiej, ale także wniosku zastępcy Rzecznika Interesu Publicznego Jerzego Rodzika i stanowiska Gilowskiej, która oświadczyła przed sądem, że chce swej lustracji.

Piotr Kruszyński chciał uchylenia decyzji I instancji, która odmówiła wszczęcia procesu, ale wnosił też alternatywnie o wszczęcie procesu na postawie przepisu o "szczególnie uzasadnionym przypadku".

O takie rozstrzygnięcie od początku zabiegała Gilowska. Dzisiejszą decyzję przyjęła z ulgą. Jednocześnie jednak w rozmowie z dziennikarzami stwierdziła, że „z zarzutów oczyszczać się nie musi, bo nie jest brudna”. Była wicepremier zapowiedziała, że chce jawnego procesu w obecności dziennikarzy. Na pytanie, czy po tej decyzji wróci do rządu, Gilowska odpowiedziała: Pantha rei. Wszystko płynie. Posłuchaj także relacji reportera RMF FM Przemysława Marca:

Agenturalna przeszłość Gilowskiej to mistyfikacja?

Dziś "Rzeczpospolita" doniosła, że mąż przyjaciółki byłej wicepremier, były oficer SB Witold W. zeznał Rzecznikowi Interesu Publicznego, że Gilowska nie była agentką o ps. "Beata"; że cała sprawa to mistyfikacja. Po południu pojawiły się jednak kolejne informacje. Witold W. miał zmienić swoje zeznania sprzed dwóch lat i obciążyć Zytę Gilowską. Jak na te doniesienia reaguje Rzecznik Interesu Publicznego? Posłuchaj relacji reportera RMF FM:

Wg doniesień „Rzeczpospolitej” Witold W., mąż przyjaciółki byłej wicepremier, tłumaczył przed Bogusławem Nizieńskim, że dokonał mistyfikacji, chcąc odciągnąć SB od małżeństwa Gilowskich. Mimo to, kolejny rzecznik Włodzimierz Olszewski i jego zastępca Jerzy Rodzik skierowali wniosek do sądu lustracyjnego przeciwko byłej wicepremier.

Według informacji dziennika w materiałach zebranych przez rzecznika przeciwko Zycie Gilowskiej istnieją przesłanki, że agentem "Beata" mógł być ktoś z najbliższej rodziny Gilowskiej, kto także był związany z Katolickim Uniwersytetem Lubelskim. Jednak zarówno rzecznik Nizieński, jak i jego następca Włodzimierz Olszewski pominęli ten wątek. Jak kometnują to politycy, o tym Tomasz Skory:

Zobacz również:

Desygnowany na premiera Jarosław Kaczyński rozmawiał już z byłą wicepremier Zytą Gilowską. Nowy rzecznik rządu Jan Dziedziczak powiedział, że Kaczyński podtrzymuje zaproszenie dla Gilowskiej, jeśli zostanie oczyszczona z zarzutów lustracyjnych.