Ministerstwa Edukacji i Kultury wezmą się dziś za kanon lektur. Urzędnicy obu resortów wsparci przez instytucje zajmujące się książkami mają opracować kompromis w sprawie dotąd wzbudzającej duże kontrowersje.

Biorąc jednak pod uwagę emocję, jakie wywoływała – nie ma pewności czy zdążą to zrobić dzisiaj.

Dwa tygodnie temu wyszło na jaw, że na liście lektur zaproponowanej przez ministerstwo edukacji nie ma książek między innymi Gombrowicza, Witkacego, Dostojewskiego, Goethego i Kafki. Resort Giertycha dopisał do niej natomiast 3 książki Jana Dobraczyńskiego.

Przeciwko zmianom w kanonie ostro protestował minister kultury Kazimierz Michał Ujazdowski i zażądał przywrócenia usuniętych pozycji. Zaproponował też, by do listy dopisać dzieła Lema, Wańkowicza czy Dąbrowskiej.