Kilka godzin trwała dziś debata w Ministerstwie Edukacji Narodowej poświęcona nauczycielskim urlopom dla poratowania zdrowia. Resort chce, by o wysłaniu pedagoga na taki odpoczynek decydowali lekarze medycyny pracy, a związki zawodowe nie sprzeciwiają się takiemu rozwiązaniu.

Wszystko wskazuje na to, że już wkrótce całoroczne urlopy będą przyznawane na bardziej restrykcyjnych niż do tej pory zasadach. Urlopy dla poratowania zdrowia są prawdziwą zmorą, z reguły niebogatych, samorządów lokalnych. Nauczyciele mogą trzykrotnie skorzystać z możliwości rocznego odpoczynku. Przez cały czas dostają jednak pensje z samorządowej kasy.

Dziś z takiego urlopu korzysta około 3 procent, czyli 15 tysięcy pedagogów. Ministerstwo zastanawia się, co zrobić, by zmniejszyć tę liczbę.

Zmiana polegająca na tym, by to lekarz medycyny pracy, a nie lekarz rodzinny, mógł przyznać urlop, to nie jedyne z możliwych obostrzeń. Kolejnymi mogą być m.in. skrócenie długości odpoczynku czy przyznawanie go tylko w przypadku dolegliwości wiążących się wprost z nauczycielskim trudem.