"Nie było owacji, nie było fety. Całkowita cisza, gęsta atmosfera. Jakby wszyscy zdawali sobie sprawę, że coś poszło nie tak" - premier Beata Szydło zdradza w rozmowie z tygodnikiem "wSieci" kulisy wyboru Donalda Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej. "Nie mogliśmy poprzeć człowieka, który chciał obalić nasz rząd" - podkreśla szefowa rządu.

"Nie było owacji, nie było fety. Całkowita cisza, gęsta atmosfera. Jakby wszyscy zdawali sobie sprawę, że coś poszło nie tak" - premier Beata Szydło zdradza w rozmowie z tygodnikiem "wSieci" kulisy wyboru Donalda Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej. "Nie mogliśmy poprzeć człowieka, który chciał obalić nasz rząd" - podkreśla szefowa rządu.
Premier Beata Szydło /PAP/Radek Pietruszka /PAP

Nigdy nie było ze strony Donalda Tuska jakiejkolwiek próby rozmowy na ten temat. Nie oczekiwałam nawet, że poprosi nas o poparcie. Minimum przyzwoitości było jednak poinformowanie nas, że będzie się ubiegał o reelekcję. Nie mówił o tym nawet podczas swojej wizyty w kancelarii premiera w Warszawie, przed szczytem w Bratysławie - zauważa premier w rozmowie z tygodnikiem. Nie było to łatwe doświadczenie. Wiedziałam, że spoczywa na mnie ogromna odpowiedzialność polityczna. Nie mogliśmy poprzeć człowieka, który chciał obalić nasz rząd. To byłoby wywieszenie białej flagi. To oznaczałoby utratę wiarygodności - przekonuje Szydło.

Nie przegraliśmy. To była potyczka, która przyniesie nam za jakiś czas dobre rezultaty. I nie będzie to bardzo długi czas. Proszę mi wierzyć, nasz prestiż - jako tych, którzy potrafią twardo bronić swoich racji - naprawdę wzrósł. A że coś można było zrobić inaczej? Na pewno. W polityce nigdy nie ma idealnych warunków - tłumaczy szefowa rządu. 


Cała rozmowa z premier Beatą Szydło w najnowszym numerze tygodnika "wSieci", dostępnym w sprzedaży od 27 marca, także w formie e-wydania.

(mn)