Beata Sawicka została prawomocnie uniewinniona z zarzutu korupcji. Taką decyzję podjął Sąd Apelacyjny w Warszawie. Sąd uniewinnił też od zarzutu korupcji burmistrza Helu Mirosława Wądołowskiego. Była posłanka Platformy Obywatelskiej Beata Sawicka została skazana w sądzie I instancji na 3 lata więzienia za korupcję.

Sąd Apelacyjny w Warszawie uznał, że przyjęcie łapówki to był wynik niedopuszczalnego testowania uczciwości obywateli za pomocą metod podstępnych i prowokacji. CBA nie miało żadnych podstaw, aby rozpocząć inwigilację Sawickiej, bo nie było podejrzeń, że popełnia ona albo zamierza popełnić przestępstwo. Pojęte działania operacyjny były więc sprzeczne z prawem, a dowody zdobyte w ten sposób nielegalne.

Takie metody cechują państwo totalitarne i są złamaniem konstytucyjnych zasad państwa demokratycznego - grzmiał sędzia uzasadniający miażdżący dla CBA wyrok.

Sędzia podkreślał jednak, że choć dzisiejsza decyzja zdejmuje z oskarżonej odpowiedzialność karną, to jednak nie zwalnia od moralnego i etycznego wymiaru sprawy, bo ostatecznie posłanka testu na uczciwość nie zdała.

SA: W sprawie Sawickiej doszło do nielegalnej inwigilacji

Sąd uznał, że CBA złamało uprawnienia już na wstępie, podejmując wobec Beaty Sawickiej bezprawną i nielegalną inwigilację. W tej sprawie reguły prowadzenia czynności operacyjnych dla celów dowodowych w postępowaniu karnym nie zostały przez CBA dochowane na żadnym etapie ich zarządzania i stosowania - mówił sędzia Paweł Rysiński.

Dodał, że wprawdzie już sąd I instancji dostrzegł "pewne uchybienia" po stronie CBA, ale "nie ocenił należycie rangi proceduralnej tych rażąco sprzecznych z ustawą o CBA działań, które w całości dyskwalifikują zgromadzone materiały operacyjne jako dowody winy oskarżonych".

Z tego powodu, mimo że ówczesna posłanka PO przyjęła łapówkę od udających biznesmenów agentów CBA, nie mogła zostać skazana.

Sędzia dodał, że analiza sprawy dokonana przez SA wykazała, że po stronie Sawickiej "nie zaistniały jakiekolwiek faktyczne i w konsekwencji prawne przesłanki uprawniające CBA do poddania jej operacyjnej inwigilacji przez tajnego agenta przed 16 czerwca 2007 r.". Ponadto, jak dodał, do wręczenia Sawickiej korzyści majątkowej doszło "pomimo tego, że szef CBA nie wydał stosownego, a niezbędnego dla realizacji tej prowokacji zarządzenia".

SA: Działania CBA ws. Sawickiej w całości sprzeczne z prawem

Działania CBA w sprawie Beaty Sawickiej i Mirosława Wądołowskiego sąd w całości uznał za sprzeczne z prawem.

Agent CBA (obecnie poseł PiS Tomasz Kaczmarek) od lutego 2007 roku był na kursie rad nadzorczych spółek Skarbu Państwa, na którym była także Sawicka. Od wtedy "stosował wobec niej tajne techniki operacyjne", zaś Sawicka dopiero 16 czerwca tamtego roku wyraziła korupcyjne oczekiwanie.

Rodzi się pytanie, czy CBA miało powody inwigilować ją wcześniej i czy CBA ma prawo inwigilować dowolnie wybraną osobę, choć nie ma podejrzeń, ani nawet domysłu, że popełni ona przestępstwo w przyszłości - mówił sędzia Rysiński. Przypomniał, że konstytucyjna zasada demokratycznego państwa prawnego zakazuje inwigilowania obywateli, aby zdobywać przeciwko nim dowody przestępstwa. Demokratyczne państwo prawne wyklucza testowanie uczciwości obywateli. To domena państwa totalitarnego - podkreślił.

Odnosząc się do sprawy Wądołowskiego, Rysiński wskazał, że w tej części CBA nie miało nawet "wiarygodnej informacji" o przestępstwie, czyli żądaniu łapówki przez burmistrza. Sąd ustalił, że taką informację "agentowi Tomkowi" przekazała Sawicka po ich wspólnym spotkaniu z Wądołowskim - rzekomo burmistrz miał jej to powiedzieć, gdy udający biznesmena agent na chwilę się od nich oddalił.

CBA nie sprawdziło tej wiadomości, a mimo to ówczesny szef CBA Mariusz Kamiński podpisał zarządzenie o wszczęciu operacji kontrolowanego wręczenia łapówki burmistrzowi - podkreślał sąd.

Według Rysińskiego decyzja Kamińskiego była "rażącym uchybieniem" prawu. Władza nie może na podstawie niezgodnej z prawem gromadzić dowodów, by potem wszczynać przeciw obywatelom postępowania karne. To dowody skażone pierwotnie - podsumował sędzia.

Sąd: Nielegalne materiały nie mogą stanowić dowodu winy

Zdobyte nielegalnie materiały operacyjne nie mogą stanowić dowodu winy w postępowaniu karnym - podkreślił Sąd Apelacyjny w Warszawie, uzasadniając wyrok.

Stanowi to złamanie konstytucyjnych zasad demokratycznego państwa prawnego i sprawia, że uzyskane przez CBA materiały operacyjne, jako zdobyte nielegalnie, nie mogą stanowić dowodu winy w postępowaniu karnym - podkreślił sędzia.

Obrona zadowolona; prokurator nie wyklucza kasacji

Wyrok jest prawomocny. Prokurator nie wyklucza kasacji do Sądu Najwyższego od uniewinnienia Beaty Sawickiej i Mirosława Wądołowskiego z zarzutów korupcji. Rafał Maćkowiak oświadczył, że będzie analizować, czy istnieją podstawy do wystąpienia o kasację. Zwrócił uwagę, że sąd I instancji dokonał zupełnie innych ocen niż SA.

Obrona i oskarżeni są usatysfakcjonowani wyrokiem. Beata Sawicka po wyroku mówiła, że zawsze wiedziała, iż jest niewinna. Nie chciała odpowiedzieć na pytanie, czy teraz zażąda odszkodowania.

Wądołowski powiedział, że jest szczęśliwy. Dodał, że nie oczekuje przeprosin od b. szefa CBA Mariusza Kamińskiego.

Obrońca Sawickiej mec. Mikołaj Pietrzak powiedział dziennikarzom, że "wyrok jest wspaniały i jest lekcją demokracji i praworządności". Jego zdaniem uzasadnienie SA powinno być obowiązkowe przy szkoleniu oficerów służb i prokuratorów. Pani Sawickiej stała się ogromna krzywda, należy się jej odszkodowanie i przeprosiny - dodał.