Zarzut zabójstwa dziennikarza z Mławy Łukasza Masiaka usłyszał w Prokuraturze Okręgowej w Płocku 29-letni Bartosz N. Podejrzany ukrywał się od pół roku, ale we wtorek sam zgłosił się do prokuratury wraz z adwokatem. Jak informuje reporter RMF FM Paweł Balinowski, 29-latek nie przyznał się do winy - stwierdził, że między nim a dziennikarzem doszło, co prawda, do nieporozumienia na tle towarzyskim, ale skończyło się na wymianie zdań. Według N., nieporozumienie nie dotyczyło w żaden sposób dziennikarskiej działalności Łukasza Masiaka.

Zarzut zabójstwa dziennikarza z Mławy Łukasza Masiaka usłyszał w Prokuraturze Okręgowej w Płocku 29-letni Bartosz N. Podejrzany ukrywał się od pół roku, ale we wtorek sam zgłosił się do prokuratury wraz z adwokatem. Jak informuje reporter RMF FM Paweł Balinowski, 29-latek nie przyznał się do winy - stwierdził, że między nim a dziennikarzem doszło, co prawda, do nieporozumienia na tle towarzyskim, ale skończyło się na wymianie zdań. Według N., nieporozumienie nie dotyczyło w żaden sposób dziennikarskiej działalności Łukasza Masiaka.
Zatrzymany Bartosz N. doprowadzany przez policję na przesłuchanie w płockiej Prokuraturze Okręgowej /Marcin Bednarski /PAP

Bartosz N. został dowieziony do prokuratury przez policję z aresztu, gdzie przebywał od wtorkowego zatrzymania. Jego przesłuchanie trwało około godziny.

Jak powiedziała dziennikarzom rzeczniczka płockiej prokuratury Iwona Śmigielska-Kowalska, postawiony mężczyźnie zarzut dotyczy działania z zamiarem ewentualnego pozbawienia życia. Zarzut wobec Bartosza N. dotyczy działania z zamiarem ewentualnym pozbawienia życia Łukasza Masiaka poprzez zadanie ciosu w lewą skroń, powodując obrażenia skutkujące ostatecznie zgonem ofiary, w krótkim czasie po przewiezieniu do szpitala - poinformowała.

Podkreśliła, że najprawdopodobniej motywem były okoliczności związane z incydentem towarzyskim, a nie z pracą dziennikarską Masiaka.

Według obrony Bartosza N., doszło do nieszczęśliwego wypadku. Mogę jedynie powiedzieć, że to ogromna tragedia dla rodziny pokrzywdzonego, jak również samego podejrzanego. Co istotne, nie było to działanie umyślne, a jedynie nieszczęśliwy wypadek - powiedziała po przesłuchaniu aplikantka adwokacka Dagmara Karasińska-Skórska, reprezentująca obrońcę Bartosza N. Dodała, że N. złożył wyjaśnienia w ramach swobodnej wypowiedzi, odmówił natomiast odpowiedzi na pytania. Aplikantka zastrzegła sama, że nie może udzielać odpowiedzi na zadawane przez dziennikarzy pytania.

Zgodnie z art. 148 Kodeksu karnego, kto zabija człowieka, podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od 8 lat, karze 25 lat więzienia albo karze dożywocia.

Do zabójstwa 32-letniego dziennikarza doszło w nocy z 13 na 14 czerwca 2015 roku w toalecie kręgielni w jednym z nocnych lokali w Mławie. Bartosz N. zbiegł z miejsca zdarzenia. Był poszukiwany przez Interpol, także poza państwami strefy Schengen, w ramach międzynarodowej współpracy policji.

Śmigielska-Kowalska potwierdziła wcześniejsze informacje, że Bartosz N. zgłosił się do płockiej Prokuratury Okręgowej wraz ze swym adwokatem, i przyznała, że śledczy będą chcieli wyjaśnić okoliczności ukrywania się podejrzanego. Gdybyśmy ustalili, że były osoby, które pomagały w ukrywaniu się Bartosza N., to w takich okolicznościach prokurator będzie podejmował czynności zmierzające do ukarania tych osób - podkreśliła.

Pod koniec czerwca 2015 roku płocki Sąd Okręgowy, na wniosek śledczych, zdecydował o wydaniu Europejskiego Nakazu Aresztowania Bartosza N. jako podejrzanego o zabójstwo dziennikarza z Mławy. Sąd uznał wtedy, że jest prawdopodobne, że N. zbiegł za granicę. Przypuszczano, że mógł ukrywać się m.in. na terenie Niemiec, gdzie wcześniej przez pewien czas przebywał.

W związku z zatrzymaniem Bartosza N. płocka Prokuratura Okręgowa podjęła na nowo zawieszone wcześniej śledztwo ws. zabójstwa Łukasza Masiaka. Z wcześniejszych ustaleń postępowania, w tym z przeprowadzonej sekcji zwłok, wynika, że Masiak został kopnięty w lewą część głowy, co spowodowało powstanie krwiaka i niewydolność krążeniowo-oddechową, a w następstwie zgon dziennikarza.

Według śledczych, Bartosz N., będąc osobą wysportowaną, znającą się na sztukach walki, powinien zdawać sobie sprawę, że jego działanie może przynieść śmiertelny skutek.

Śledczy nie wykluczyli wcześniej żadnej z wersji dotyczących motywów napaści, w tym także obejmujących pracę zawodową dziennikarza - o takich ewentualnych motywach pisały m.in. mławskie media.

"Tygodnik Gazeta Mławska" informował po zabójstwie Masiaka, że do pierwszego napadu na dziennikarza doszło w połowie stycznia 2014 roku w pobliżu jego domu - zamaskowany sprawca miał użyć wtedy gazu i pobić dziennikarza. Według gazety, Masiak mówił o tym zdarzeniu: Na pewno chodziło o zamieszczanie tekstów na portalu. Innej możliwości nie widzę.

Odnosząc się do publikacji mediów na temat wcześniejszych gróźb wobec Masiaka i jego pobicia, policja informowała wcześniej, że dziennikarz złożył dwa zawiadomienia dotyczące takich zdarzeń: napaści w styczniu 2014 roku i przesłania na jego adres nekrologu w grudniu 2014 roku. Nie udało się ustalić sprawców tych czynów. Dziennikarz zeznawał wtedy, że nie miał żadnych wrogów ani problemów życiowych, których wynikiem mogły być napad i anonim z nekrologiem.

Łukasz Masiak pracował początkowo w "Głosie Mławy", a w 2010 roku założył własny portal - naszamlawa.pl. Był żonaty, miał dwoje dzieci.

(edbie)