Banderowskie bojówki wtargnęły na konferencję prasową w Kijowie z udziałem księdza Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego. Duchowny chciał tam przedstawić stanowisko polskich organizacji kombatanckich wobec gloryfikacji postaci Stepana Bandery. Atmosfera była gorąca, ale na szczęście nikomu nic się nie stało.

Przyjechali przedstawiciele organizacji polskich, żydowskich z Izraela, z Ukrainy i Rosji, by powiedzieć swoje zdanie na temat Bandery. No, ale jak tylko rozpoczęła się konferencja grupa dwudziestu młodych ludzi zaczęła krzyczeć (…) nic nie można było powiedzieć. Były wrzaski, krzyki, awantury. Oczywiście ubliżali Polakom i Żydom, wołali, że Armia Krajowa to są okupanci. Organizatorzy w ogóle nie podjęli dyskusji z nimi, bo uważali, że to jest prowokacja. Policja przyszła, no już oni się rozeszli - relacjonuje ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski.

22 stycznia prezydent Juszczenko pośmiertnie uhonorował Banderę tytułem Bohatera Ukrainy. Tydzień później ustępujący prezydent Ukrainy ogłosił dekret, w którym uznał członków OUN i UPA za uczestników walk o niepodległość państwa. Ksiądz Isakowicz-Zaleski od początku nie zgadzał się z tą decyzją. Podpisał się pod listem adresowanym do Wiktora Janukowycza. Autorzy listu prosili nowego prezydenta Ukrainy, by anulował decyzję swojego poprzednika.

Urodzony 1 stycznia 1909 roku Stepan Bandera jako działacz, a potem przywódca ukraińskiego ruchu nacjonalistycznego w międzywojennej Polsce, był organizatorem akcji terrorystycznych skierowanych przeciwko państwu polskiemu i ZSRR. 30 czerwca 1941 roku Bandera ogłosił we Lwowie powstanie niepodległego państwa ukraińskiego, za co w lipcu tego samego roku był aresztowany przez Niemców i osadzony w obozie w Sachsenhausen. Przebywał w nim do września 1944 r. Po II wojnie światowej Bandera zamieszkał w Monachium pod przybranym nazwiskiem Stefan Popiel. Zginął w październiku 1959 roku, zamordowany przez agenta KGB Bohdana Staszyńskiego.