"Ballada o Janku Wiśniewskim" to jeden z symboli tragicznego Grudnia 1970 roku. W krwawo stłumionych przez wojsko i milicję protestach zginęło ponad 40 osób. Ponad tysiąc zostało rannych. Ginęli nie tylko protestujący, ale także robotnicy, którzy na wezwanie wicepremiera PRL-owskiego rządu, wracali do pracy. To historia jednego z nich zainspirowała autora "Ballady o Janku Wiśniewskim".

Janek Wiśniewski, choć w Gdyni, ma nawet swoją ulicę, to symboliczne imię i nazwisko. W rzeczywistości treść ballady odnosi się do pochodzącego z Elbląga Zbyszka Godlewskiego. 18-latek zginął 17 grudnia w 1970 roku nieopodal stacji Gdynia-Stocznia. Był w tłumie osób idących do stoczni do pracy, tłumie, który został ostrzelany przez żołnierzy Ludowego Wojska Polskiego. To jego ciało, na drzwiach zostało przeniesione w pochodzie, który przeszedł ulicami Gdyni, aż do centrum miasta.

Próbując się przedostać na Świętojańską, zobaczyłem nadchodzący pochód. Z chłopcem niesionym na drzwiach. Bardzo, bardzo spokojnie idący tłum, a na przedzie kilku chłopców niesie na drzwiach - opisuje Krzysztof Dowgiałło, autor słów wiersza, który z czasem stał się "Balladą o Janku Wiśniewskim". Dziś już 82-letni architekt, działacz opozycji antykomunistycznej, poseł na tak zwany Sejm Kontraktowy, wybrany w pierwszych, częściowo wolno wyborach w 1989 roku.

W 1970 Krzysztof Dowgiałło mieszkał w Sopocie, a pracował w biurze projektów w Gdyni, w którym pracowała także siostra jego żony. Akurat 17 grudnia nie wybierał się do biura. Jak mówi, do Gdyni pojechał z obawy o siostrę żony, bo zaniepokoiły go wyraźnie słyszalne w Sopocie strzały. 

Później pojechał spotkać się z kolegami, z którymi pracował nad projektem do konkursu architektonicznego. Na spotkanie przybył pierwszy. Czekając na nich - jak wspomina - napisał balladę. Nie pamięta szczegółów, ale wydaje mu się, że napisał od razu cały tekst. Podzielić miał się nim także z kolegami. 

Nie pamiętam, o czym mówili, w każdym razie nie podobała im się - mówi Dowgiałło. Ballada nie trafiła jednak do szuflady. Nazajutrz zaniosłem ją do biura. Koleżanka przepisała go i wtedy ona poszła, że tak powiem. Ludzie się zainteresowali. Ona była z Gdyni. Także to wtedy się rozeszło - przyznaje Dowgiałło. 

W kolejnych latach tekst był powielany i rozpowszechniany w podziemiu antykomunistycznym. Jego autor przez wiele lat pozostawał anonimowy, nie brakuje także osób, które wciąż mają wątpliwości co do autorstwa.

Ballada stała się piosenką w 1980 roku. Delegat na I Zjazd Solidarności, Mieczysław Cholewa, skomponował melodię do anonimowego tekstu i piosenkę zaczął wykonywać publicznie. Z czasem została ona zarejestrowana, a nagranie zaczęło zyskiwać popularność.

Ballada w wykonaniu Mieczysława Cholewy, z płyty "Postulat 22" wydanej w 1980 roku.

Co ciekawe, w 2005 roku, Mieczysław Cholewa przyznał, że był agentem Służby Bezpieczeństwa. Informacje pozyskane od niego były wykorzystywane na przykład przeciwko Bogdanowi Borusewiczowi.

Sławę "Balladzie o Janku Wiśniewskim" przyniósł jednak dopiero film Andrzeja Wajdy "Człowiek z żelaza". Balladę do muzyki Andrzeja Korzyńskiego wykonała Krystyna Janda.

Krzysztof Dowgiałło, jak przyznaje, o wykorzystaniu ballady w filmie dowiedział się, gdy go oglądał. Później - jak opowiada - rozmawiał na temat utworu z Krystyną Jandą. Prosząc ją, aby nie śpiewała "czerwoną kokardą", bo ona tak to zaśpiewała. Nad sztandarami stoczniowymi była przewiązana czarna kokarda - wspomina Dowgiałło, dodając, że nie wie, dlaczego kokarda zmieniła kolor. Prawdopodobnie rytm. Wolała taki łamany, podskakujący - mówi Dowgiałło.

Już jednak w wykonaniu Mieczysława Cholewy zarejestrowanym w 1980 pojawia się czerwona kokarda. W tekstach zaśpiewanych przez Jandę i Cholewę jest jednak więcej różnic. W wykonaniu Jandy do robotników strzelała "władza", a nie "partia". Nie ma też mowy o "słupskich bandytach" czy "krwawym Kociołku"

Według ustaleń Piotra Brzezińskiego, na zmiany w tekście zgodzić miał się Cholewa, który na potrzeby filmu został także uznany za autora słów. W latach 90. Krzysztof Dowgiałło i Mieczysław Cholewa spotkali się w sądzie. Cholewa potwierdził tam, że nie jest autorem słów "Ballady o Janku Wiśniewskim".

Oryginalny tekst ballady wykorzystany został w wykonaniu Kazika Staszewskiego, które powstało do filmu "Czarny Czwartek: Janek Wiśniewski padł". Film w reżyserii Antoniego Krauze miał premierę w 2011 roku.

W 2010 roku z kolei wspomniany historyk Piotr Brzeziński opublikował w Biuletynie IPN artykuł "Ballada o Janku Wiśniewskim", w którym stawiał hipotezę, że autorem ballady mógłby być gdyński poeta Jerzy Fic, a ballada miałaby być wzorowana na propagandowym wierszu z lat 50. Do kolejnej sądowego sporu o autorstwo nie doszło.