W stolicy Korei Południowej, Seulu rozpoczęło się trzecie spotkanie państw Azji i Unii Europejskiej. Kolejny raz dają o sobie znać przeciwnicy globalizacji. Gwałtowne stracia policji z kilkutysięcznym tłumem towarzyszyły rozpoczęciu szczytu.

Głównym celem szczytu jest zniesienie izolacji wobec Korei Północnej i nawiązanie z nią ponownie stosunków dyplomatycznych i handlowych. W spotkaniu uczestniczą przedstawiciele 25 dalekowschodnich i europejskich państw oraz komisarz Unii Europejskiej Chris Patten. W czasie dwóch dni obrad zaplanowano przeszło 70 spotkań dwustronnych na najwyższym szczeblu. Gospodarzem spotkania jest tegoroczny laureat pokojowej Nagrody Nobla, prezydent Korei Południowej, Kim Dae Dzung.

Niestety nie obyło się bez przykrego incydentu. Władze, obawiając się powtórki z Seattle i Pragi, wprowadziły zakaz demonstracji. Nie na wiele się to jednak zdało. Już pierwszego dnia szczytu na ulicę wyszło ponad trzy tysiące osób, opowiadających się przeciwko znoszeniu gospodarczych granic i zacieśnianu współpracy. Dla przeciwników globalizacji tego typu konferencje to po prostu narady bogatych, zastanawiających się, jak wycisnąć więcej z biednych. Bilans pierwszych zamieszek w Seulu to co najmniej trzech rannych i kilkudziesięciu aresztowanych. W porównaniu z niedawnym szczytem Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Banku Światowego w Pradze - to niewiele. Ale organizatorzy protestów ostrzegają, że to dopiero początek. Już dzisiaj w wielkim wiecu w centralnym parku w Seulu wziąć ma udział co najmniej dwadzieścia tysięcy osób.

00:00