Trzech mężczyzn zginęło w wypadku awionetki w rejonie Babiej Góry w Beskidach. Jak ustalił reporter RMF FM, ofiary to uznany poznański biznesmen, jego pracownik i zawodowy pilot. Maszyna leciała z Poznania do Bratysławy. Przyczyny katastrofy nie są na razie znane.

W czwartek przed południem ratownicy GOPR otrzymali sygnał z Urzędu Lotnictwa Cywilnego, że z radaru zniknęła awionetka. Wskazywali teren od góry Żar po Babią Górę. To ogromny teren - poinformował naczelnik grupy beskidzkiej GOPR Jerzy Siodłak.

Odnalezienie wraku awionetki zajęło ratownikom GOPR kilka godzin. Szukali go niemal po omacku, we mgle, która ograniczała widoczność do zaledwie kilkunastu metrów. Załoga śmigłowca, którą poproszono o pomoc w poszukiwaniach, nie zdołała nawet zbliżyć się do Babiej Góry.

Doszczętnie spalony wrak samolotu znaleziono w pobliżu żlebu Poszukiwaczy Skarbów, niedaleko Perci Akademickiej. W środku były zwęglone zwłoki trzech osób.

Samolot należał do właścicieli jednej z większych w Polsce firm doradztwa finansowego. Jej założyciel leciał dziś do Bratysławy - tak jak regularnie latał do oddziałów i klientów swojej firmy w Polsce i zagranicą. To jeden z bardziej doświadczonych i uznanych przedsiębiorców w Wielkopolsce. Towarzyszył mu pracownik, a samolot był pilotowany przez zawodowego pilota.