Pech prześladuje polskich żołnierzy, którzy wracają do domu z Afganistanu. Najpierw zatrzymał ich przewrót w Kirgistanie, potem chmura pyłu wulkanicznego, a teraz usterki techniczne samolotów, którymi mieli przylecieć. Jedna z amerykańskich maszyn miała uszkodzone hamulce, a druga silnik - dowiedział się reporter RMF FM Mariusz Piekarski.

Jeden z samolotów - ten, którego lot opóźniły popsute hamulce, jest już w drodze do Polski; maszyna miała planowe międzylądowanie w Rumunii. Drugi amerykański samolot, który też miał zabrać ponad 200 polskich żołnierzy z szóstej zmiany polskiego kontyngentu w Afganistanie, został uziemiony w Kirgiskiej bazie Manas z powodu usterki silnika.

Rodziny żołnierzy mówią, że takie opóźnienia w powrotach wystawiają ich na poważny stres. Niektórzy naprawdę są już w panice, bo jak nie wulkan, to jakieś zamieszki, teraz samolot. Czy ktoś to robi specjalnie? Teraz dzieją się różne rzeczy - mówił jeden z członków rodziny wracającego żołnierza.

Reporter RMF FM ustalił w Dowództwie Operacyjnym Sił Zbrojnych, że druga maszyna powinna wylecieć do Polski w najbliższym czasie. Być może jeszcze dziś, ale dysponentem maszyn są Amerykanie. Czy żołnierze wrócą dzień wcześniej czy dwa dni później, w sytuacji takie, gdy jest zagrożenie, jest sprawą drugorzędną - mówi major Piotr Jaszczuk z Dowództwa Operacyjnego.

Na powrót do kraju, też poprzez kirgiską bazę Manas, czeka jeszcze w Afganistanie ponad tysiąc polskich żołnierzy z szóstej zmiany.