Przekrzykiwanie się, oskarżenia, żądania kolejnych ekspertyz, wnioski o przerwy i zarzuty wprowadzania do polskiego prawa konia trojańskiego. Tak wyglądało posiedzenie sejmowych komisji, kończące prace nad ratyfikacją kontrowersyjnej Konwencji Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej.

Połączone komisje spraw zagranicznych oraz sprawiedliwości i praw człowieka debatowały nad poprawkami do projektu ustawy ratyfikującej konwencję, które jeszcze we wrześniu ubiegłego roku zgłosiły kluby PiS i Sprawiedliwa Polska. W obu poprawkach chodziło o to, by zapisać w ustawie, że Sejm nie wyraża zgody na ratyfikację konwencji.

Głosowanie komisji w tej sprawie poprzedziła - jak donosi reporter RMF FM Mariusz Piekarski - bardzo burzliwa dyskusja.

Z jednej strony byli posłowie PiS, którzy najpierw domagali się kolejnych ekspertyz - także lingwistycznych, by wykazać, że tekst konwencji jest źle przetłumaczony, co doprowadzi do promocji w polskiej szkole ideologii gender i homoseksualizmu. Później zaś domagali się, by głos w dyskusji zabrali rozliczni przeciwnicy konwencji, zebrani zresztą w naprawdę małej sali.

Z drugiej strony byli posłowie PO, którzy postanowili szybko zamknąć sprawę: nie debatować i ograniczyć się wyłącznie do podnoszenia rąk.

Przez ponad godzinę - jak relacjonuje nasz dziennikarz - posłowie wyrywali sobie mikrofon, przekrzykiwali się, oskarżali. Zobaczcie małą próbkę:

Ostatecznie większość z PO i klubów lewicy odrzuciła obie poprawki.

Tak czy inaczej to głosowanie zostałoby przez nich wygrane, ale metoda, jaką to zrobiono, nieładna - komentował poseł PiS Zbigniew Girzyński.

Teraz projekt trafi pod głosowanie w Sejmie, a ten zapewne zgodzi się na ratyfikację konwencji.

Zagrożenie dla polskiej tradycji i rodziny?

Polska podpisała Konwencję Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej w grudniu 2012 roku. W kwietniu ubiegłego roku Rada Ministrów podjęła uchwałę ws. przedłożenia jej do ratyfikacji i przyjęła projekt odpowiedniej ustawy.

Pod koniec sierpnia odbyło się pierwsze czytanie projektu w Sejmie. Podczas drugiego czytania, we wrześniu, zgłoszono poprawki, co spowodowało, że projekt został ponownie skierowany do komisji. Posiedzenie, na którym komisje miały je rozpatrzyć, było kilkakrotnie odwoływane. Na ostatnim, które odbyło się w październiku, posłowie uznali, że projekt wymaga jeszcze opinii konstytucjonalistów.

Argumenty o niezgodności konwencji z konstytucją oraz o tym, że stanowi ona zagrożenie dla polskiej tradycji i rodziny, były formułowane w trakcie prac parlamentarnych, a także wcześniej - od początku dyskusji nad zasadnością ratyfikacji.

Konwencja ma chronić kobiety przed wszelkimi formami przemocy i dyskryminacji. Oparta jest na idei, że istnieje związek przemocy z nierównym traktowaniem, a walka ze stereotypami i dyskryminacją sprawiają, że przeciwdziałanie przemocy jest skuteczniejsze.

O ratyfikowanie konwencji od dawna apelują organizacje kobiece, broniące praw człowieka i pomagające ofiarom przemocy. Konwencję krytykują natomiast m.in. organizacje prawicowe i prezydium Episkopatu Polski.

(edbie)