Strażacy z Opola odmówili przyjęcia urządzeń viabox, które miały automatycznie otwierać im bramki na autostradzie A4. "Nie przyjęliśmy urządzeń, bo to nie załatwia problemu" - mówi reporterowi RMF FM Adam Janiuk z Komendy Wojewódzkiej Straży Pożarnej w Opolu. Poza tym - jak ustaliliśmy - komendant wojewódzki rozważa złożenie doniesienia do prokuratury. W weekend załoga karetki wyłamała tam szlaban. Ratownicy, którzy wieźli na sygnale pacjenta, twierdzą, że przez kilka minut w nocy nikt nie otworzył im bramki.

Zobacz również:

Zdaniem strażaków operator, czyli firma Kapsch, zbyt późno zabrał się za uzgodnienie tak zwanego planu ratunkowego. W przypadku autostrady A1 taki plan powstał pół roku przed uruchomieniem opłat. W przypadku autostrady A4, spotkanie informacyjne dla służb odbyło się na 3 dni przed startem systemu.

Tymczasem plan ratunkowy to dla służb najważniejszy dokument, bo określa on sposoby wjazdu i zjazdu z autostrady, ale także konkretne zachowania w poszczególnych sytuacjach. W tym konkretne pytania, jakie operator bramek powinien zadać i odpowiednio zareagować, gdy skontaktuje się z nim straż pożarna z informacją o uprzywilejowanym pojeździe, który będzie jechał autostradą.

Zabrakło także rzetelnych szkoleń i uzgodnienia scenariuszy na wypadek sytuacji awaryjnych dla załóg karetek pogotowia i strażaków. Gdyby takie szkolenia przeprowadzono, załoga karetki z Opola wiedziałaby, że wystarczy nacisnąć przycisk i natychmiast jechać dalej, bo w sobotę wieczorem żadnego korka na wjeździe na autostradę nie było.

Strażacy narzekają także, na zły projekt tych wjazdów. Bo w sytuacji gdy się korkuje, nie ma możliwości, by służby ratunkowe ominęły zator bokiem. Operator, czyli Kapsch tłumaczy, że firma pobiera jedynie opłaty. Za projekt, budowę i organizację ruchu odpowiada zarządca trasy, czyli GDDKiA.

Karetki sforsowały bramki

W nocy z soboty na niedzielę dwie karetki na sygnale sforsowały bramkę wjazdową na autostradzie A4. Ratownicy wieźli dwie osoby ranne w wypadku, do którego doszło przy węźle Przylesie. Jeden z poszkodowanych był wcześniej reanimowany. Od piątku odcinek A4 Bielany Wrocławskie-Sośnica jest płatny.

W zeszły czwartek wicewojewoda opolski Antoni Jastrzembski stwierdził, że procedura proponowana wcześniej przez Kapsch i Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad, zgodnie z którą jadąca do wypadku karetka czy straż miała pobierać bezpłatny bilet wjazdowy na autostradę, a wracając - np. z rannym - oddawać ten bilet na bramce, byłaby absurdalna.

Mówił, że akceptowałby sytuacje, w których straż jadąc do wypadku taranowałaby bramki. Skrytykował też fakt, że choć system poboru opłat na autostradzie ruszył, nie ma zaakceptowanego planu ratowniczego dla A4 regulującego procedury ratownicze.