Jerzy Polaczek z pompą otworzył czynną już od tygodnia autostradę A4 na odcinku Wrocław-Krzywa. Otworzył ją, aby chwilę potem przyznać w rozmowie z RMF FM, że autostradę trzeba będzie przebudować, bo nie spełnia obecnych standardów.

Ta autostrada będzie w najbliższych latach ulegała korekcie – chodzi o rozbudowę pasów awaryjnych, o dostosowanie tej autostrady do parametrów odcinków autostrad płatnych - przyznaje minister transportu. Przebudowa najprawdopodobniej rozpocznie się za 2-3 lata; choć dokładny termin na razie nie jest znany. To oczywiście oznacza, że znowu trzeba będzie zamykać pasy na czas remontu.

Ale dzisiaj – jak przekonuje Jerzy Polaczek – nie warto się tym martwić. To wszystko dopiero przed nami. Teraz mówimy o jakościowej zmianie. Jazda na tym odcinku zmieniła się z koszmaru w coś, co jest oczekiwane przez każdego z nas.

A więc cieszmy się tą nową autostradą, zanim znów zamieni się w koszmar. Świętujmy, jak rządzący, którzy dziś uroczyście otwierali odcinek A4. Tuż przy węźle w Pietrzykowicach za Wrocławiem, ustawiono dwa namioty; jeden do przemówień, drugi - namiot bankietowy, gdzie wino pito bez ograniczeń.

Dodajmy, że 92 kilometry autostrady A4 budowano przez 4 lata, czyli rocznie powstawało 23 kilometry. To, że z drogami jest źle - doskonale wiemy, ale wszystko wskazuje, że będzie jeszcze gorzej. Plany rządu na przyszły rok zakładają otwarcie jedynie sześciu kilometrów autostrad. Uruchomiony zostanie tylko jeden fragment autostrady od Szczecina do granicy z Niemcami.