Już niebawem pasażerów w Warszawie znowu mogą zacząć wozić autobusy Arrivy. Decyzja najprawdopodobniej zapadnie w ciągu kilku dni. Kursy autobusów tego przewoźnika zawieszono po dwóch wypadkach. W jednym kierowca prowadził pod wpływem narkotyków, a drugi był o to podejrzewany. Ostatecznie testy wykazały, że zażywał narkotyki, ale nie bezpośrednio przed kursem.

Dziś odbyło się spotkanie stołecznego Zarządu Transportu Miejskiego z przedstawicielami spółki. Ustalono, że zanim autobusy przewoźnika wyjadą ponownie na stołeczne ulice, bazę i zajezdnie - osobiście skontrolują je przedstawiciele Zarządu Transportu Miejskiego. Mają oni sprawdzić autobusy - choćby alcolocki w pojazdach, ale także nowe procedury kontrolne dotyczące kierowców. Chodzi m.in o wyrywkowe kontrole na obecność środków odurzających. Cały czas występuje problem prawny - czy można zmusić pracownika do takich badań, ale przedstawiciele Arrivy mieli zadeklarować takie kontrole. 

W raporcie, który dziś złożyli w ZTM-ie, przewoźnik miał poinformować, że po wypadku na Moście Grota-Roweckiego, w którym jedna osoba zginęła, a 20 zostało rannych, firma przeprowadziła aż 500 testów. 

Dodatkowo złożono deklaracje, że pracownicy firmy przejdą szkolenia, jak rozpoznawać osoby, które mogą być pod wpływem środków odurzających. 

Przypomnijmy, że 7 lipca na ulicy Klaudyny na warszawskich Bielanach kierowca autobusu linii 181 uderzył w cztery zaparkowane pojazdy i latarnię. Jedna osoba trafiła do szpitala. 

Pod koniec czerwca z kolei autobus linii 186 spadł z mostu Grota-Roweckiego. W wypadku zginęła pasażerka, a cztery inne osoby zostały ranne. Kierowca Tomasz U. był pod wpływem amfetaminy i został aresztowany.