Zima przypuściła atak. W prawie całym kraju padał śnieg, wiał silny wiatr, a termometry wskazywały nawet 12 stopni na minusie. I choć zima w grudniu to rzecz normalna, aura zaskoczyła wszystkich. Efekt? Tysiące stłuczek, kolizji wypadków; zakorkowane ulice, opóźnione autobusy, tramwaje i pociągi.

Zima sparaliżowała Warszawę; niemal całe miasto stanęło w korku. Doszło do ponad 100 kolizji i kilku wypadków. Wieczorem opóźnienia w kursowaniu 80 linii autobusowych sięgały kilkudziesięciu minut.

Niestety, na niewiele zdała się akcja odśnieżania stołecznych ulic. Choć w sumie ponad 300 pługosolarek wyjechało z odsieczą kierowcom, to i tak były kłopoty z usuwaniem zalegającego na ulicach błota pośniegowego.

Ale kierowcy narzekali dziś na aurę nie tylko w stolicy. Na drogach Podkarpacia od samego rana panowały bardzo trudne warunki, na jezdniach zalega błoto pośniegowe, dodatkowo jazdę utrudnia ciągle padający śnieg. W miastach tworzyły się korki. W samym tylko Rzeszowie policja odnotowała kilkanaście kolizji.

Nie lepiej sytuacja wyglądała w Małopolsce. Bardzo wolno jeździło się po Krakowie. Korki tworzyły się na drogach dojazdowych do centrów handlowych. I tak na przykład, wjazd do centrum krajową „siódemką” od strony Warszawy wieczorem zajmował niemal godzinę.

Drogi na Śląsku także przysypane śniegiem. Nie wszyscy radzili sobie w trudnych warunkach - w rejonie Pławniowic koło Gliwic przewrócona naczepa ciężarówki przez kilka godzin blokowała jezdnię autostrady A4 na Wrocław. Konieczne było ściągnięcie ciężkiego dźwigu, inni kierowcy brnęli wielokilometrowymi objazdami.

Opady śniegu utrudniały jazdę także po drogach Lubelszczyzny. Jak zapewniali drogowcy, wszystkie trasy były przejezdne, ale ośnieżone i śliskie. Doszło do kilkudziesięciu kolizji drogowych. Ślizgające się na zakrętach i podjazdach pod górę tiry tarasowały przejazd m.in. na drodze krajowej nr 17 w miejscowościach Izbica i Reformy. Utrudnienia były krótkotrwałe, policja kierowała ruchem wahadłowo. W Wierzchowiskach na drodze krajowej nr 12 tir wpadł w poślizg i wjechał w barierki rozdzielające pasy ruchu.

W Łódzkiem po południu wszystkie główne drogi były już przejezdne. Na trasach pracowało bowiem ponad 80 pługów i solarek. Znacznie gorej jeździło się po ulicach Łodzi – na drodze leżało bowiem błoto pośniegowe. Na szczęście obyło się bez poważnych wypadków, ale policjanci odnotowali około 50 kolizji. To dwukrotnie więcej niż na co dzień.

Ze śniegiem zmaga się też północna Polska. Ale tam, zwłaszcza na północnym-wschodzie, dodatkowo wiał silny wiatr, powodując zawieje i zamiecie śnieżne. Po południu na drogach krajowych na Podlasiu pracowało 22 jednostki odśnieżające i posypujące. I choć kierowcy narzekali na warunki, na trasach nie było poważnych wypadków. Znacznie gorzej wyglądała sytuacja w miastach, gdzie zalega duża ilość błota pośniegowego.

Ale ze śniegiem nie radziły sobie ciężkie samochody jadące również trójmiejską obwodnicę. Tam wieczorem tiry zablokowały pas prowadzący z Gdyni w kierunku Gdańska.

Ale opady śniegu to kłopoty nie tylko dla podróżujących samochodami czy autobusami. Z opóźnieniami muszą liczyć się także pasażerowie pociągów. Godzinne spóźnienia mają składy w okolicach stacji Warszawa Okęcie, a największe, kilkugodzinne - jadące z Niemiec.

W ciągu ostatniej doby pięć osób zmarło z powodu wychłodzenia organizmu. Od początku sezonu zamarzło już 28 osób.

Noc z czwartku na piątek zapowiada się także z opadami śniegu. Temperatura minimalna wynieść ma od minus 15 st. na wschodzie i w kotlinach górskich, przez minus 11 st. w centrum, po minus 7 st. na krańcach zachodnich i minus 5 st. nad morzem. Wiatr ma być okresami silny, powodujący zawieje i zamiecie.