37-latek podejrzewany o morderstwo byłej żony w Lubartowie w województwie lubelskim usłyszał zarzuty. Mężczyzna rzucił się wczoraj z nożem na kobietę i jej partnera. 38-latka zmarła w wyniku odniesionych obrażeń.

Prokuratura nie ma wątpliwości, że mężczyzna chciał zabić. Jeszcze dziś skierowany do sądu zostanie wniosek o jego tymczasowe aresztowania.

Sekcja zwłok wykazała, że 37-latek zadał kobiecie cztery ciosy nożem w brzuch i klatkę piersiową - ten ostatni był śmiertelny.

Prokurator uznał, że agresor działał w warunkach recydywy, ponieważ był już skazany wcześniej za znęcanie się nad nią i uszkodzenie ciała. Będzie też odpowiadał za napaść i zranienie obecnego partnera, a jednoczesne narażenie go na utratę zdrowia i życia.

Kolejny zarzut to złamanie zakazu zbliżania się do kobiety - który był orzeczony przez sąd.

Prokurator usiłował przesłuchać mężczyznę, ale ten w ogóle nie odpowiadał na pytania nawet na to czy się przyznaje do zabójstwa, czy nie. Zabójcy grozi nawet dożywocie.

Zbrodnia w Lubartowie

Nożownik rzucił się na byłą żonę i jej partnera w centrum Lubartowa. Wykrzykiwał obelżywe słowa, podbiegł do pary, wyciągnął nóż i dźgnął kobietę. Potem doszło do szarpaniny między mężczyznami. Partnerowi kobiety udało się wytrącić nóż napastnikowi, który uciekł. Został zatrzymany przez funkcjonariuszy kilka przecznic dalej.
Na razie nie wiadomo, czy śledził byłą żoną i czekał na nią, żeby ją zabić, czy też znalazł się w tym miejscu przypadkowo i widząc ją, wpadł w furię i zaatakował nożem.

Lublin112 podaje, że kobieta osierociła czwórkę dzieci. 

Wiadomo, że już wcześniej 37-latek odgrażał się publicznie, że ją zabije.

Opracowanie: