Na dwa miesiące trafili do aresztu rodzice zagłodzonej sześciomiesięcznej Magdy. To decyzja sądu w Nowym Sączu. Para usłyszała zarzuty znęcania się ze szczególnym okrucieństwem i nieumyślnego spowodowania śmierci. Rodzicom grozi do 10 lat więzienia. Ciało dziewczynki znaleziono w łóżeczku na poddaszu domu w Brzeznej.

W trakcie przesłuchania ojciec dziecka nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień. Do winy nie poczuwa się też matka dziewczynki, ale złożyła wyjaśnienia. Z uwagi na początkową fazę śledztwa nie ujawniamy treści tych wyjaśnień - mówi rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie Piotr Kosmaty.

Przesłankami do zastosowania tymczasowego aresztowania jest obawa matactwa ze strony podejrzanych w razie pobytu na wolności oraz zagrożenie surową karą pozbawienia wolności - powiedział rzecznik Sądu Okręgowego w Nowym Sączu Bogdan Kijak.

Jak dodał, przed orzeczeniem tymczasowego aresztowania sąd przesłuchał podejrzanych. Postanowienie jest nieprawomocne, do siedmiu dni podejrzanym i prokuratorowi przysługuje zażalenie. Postanowienie jest jednak od razu wykonalne co oznacza, że podejrzani od razu zostali przewiezieni do aresztu.

Rzecznik sądu nie ujawnił żadnych szczegółów dotyczących wyjaśnień złożonych przez rodziców.

Dziecko było głodzone co najmniej kilka tygodni

Ustaliliśmy procesowo, że ojciec miał złożyć w miejscowym ośrodku zdrowia oświadczenie, że nie chce, żeby dziecko podlegało ochronie zdrowotnej. Dziewczynka nie podlegała też obowiązkowym szczepieniom ochronnym. Zarzuty, które postawiliśmy rodzicom, są zarzutami wstępnymi. Mogą się zmienić w trakcie śledztwa. Zgon dziecka nastąpił w wyniku wyniszczenia spowodowanego długotrwałą głodówką. Taki stan musiał trwać co najmniej kilka tygodni - mówi prokurator Kosmaty.

Przyczyną zgonu dziecka było długotrwałe niepodawanie pożywienia. Dziewczynka była też pozbawiona opieki lekarskiej. Potwierdzają to pracownicy ośrodka zdrowia w Brzeznej. Ojciec dostarczył zaświadczenie, że nie życzy sobie, abyśmy obejmowali opieką dziecko. Wypisał je z naszego ośrodka. I dostarczył zaświadczenie, że dziecko leczone jest na Słowacji - tłumaczy Sabina Gołębiewska z ośrodka.

Lekarzy do małej Magdy wezwał jej ojciec. Wystraszył się, kiedy dziewczynka zrobiła się sina.

Magda mogła być leczona u znachora

Małżeństwo spod Nowego Sącza ma jeszcze jedno dziecko. To 5-letni chłopczyk. Od razu prokurator podjął działania zmierzające do zapewnienia bezpieczeństwa dziecku. Chłopczyk trafił do dziadków - dodaje prokurator Kosmaty.

Rodzina korzystała też z porad znachora. Nie można wykluczyć, że Magda była leczona u tego mężczyzny. Reporterowi RMF FM udało się ustalić, gdzie przyjmował on "pacjentów". Od jego sąsiadów usłyszał, że mężczyzna jeszcze wczoraj spakował się i wyjechał.

Siedem lat temu odpowiadał przed sądem w podobnej sprawie. Chodziło wtedy o śmierć 5-letniego Przemka. Jego matka zeznała jednak, że uzdrowiciel przyjeżdżał do jej domu prywatnie. Nie poniósł on wtedy żadnych konsekwencji.

(mpw)