Ministrowie rolnictwa Polski i Czech na spotkaniu w Brukseli porozumieli się ws. kontroli polskiego mięsa prowadzonych w Czechach. Do 25 marca Warszawa ma powiadomić o działaniach podjętych po wykryciu salmonelli w partii mięsa; następnie Praga ma zrezygnować z restrykcyjnych kontroli. "25 marca Czechy zniosą nadmierne działania kontrolne wobec polskiego mięsa" - powiedział w poniedziałek dziennikarzom w Brukseli minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski.

W poniedziałek w Brukseli odbyło się trójstronne spotkanie Polska-Republika Czeska-Komisja Europejska w sprawie dokonywanych przez Czechy nadzwyczajnych kontroli polskiej wołowiny, wprowadzonych przez władze w Pradze po wykryciu w mięsie z Polski salmonelli.

Komisja Europejska wezwała wcześniej Pragę do rezygnacji z nadzwyczajnych kontroli, uważając, że zastosowane środki są nieadekwatne do jednostkowego incydentu, jakim jest stwierdzenie obecności bakterii salmonelli w jednej partii wołowiny z Polski. To żądanie Czechy jednak odrzuciły. Dlatego zorganizowano spotkanie w Brukseli, na którym strony porozumiały się w tej kwestii.

Pierwszy po spotkaniu wypowiedział się minister rolnictwa Czech Miroslav Toman, który powiedział dziennikarzom, że oczekuje do 25 marca od strony polskiej informacji o środkach naprawczych. Zaznaczył, że jeśli tak się stanie, 25 marca Czechy zaczną rezygnować z dodatkowych kontroli weterynaryjnych mięsa.

Następnie o wynikach spotkania poinformował polski minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski. "Ustalenia po spotkaniu trójstronnym Komisja Europejska-Czechy-Polska: Polska dostarczy do 25 marca zaktualizowaną informację o wykonaniu rekomendowanych wcześniej przez Komisję Europejską działań. Czechy niezwłocznie po uzyskaniu tej informacji zniosą wszystkie restrykcje zastosowane wobec Polski" - napisał na Twitterze.

Ze spotkania usatysfakcjonowana jest też Komisja Europejska. Unijny komisarz ds. zdrowia i bezpieczeństwa żywności Vytenis Andriukaitis wyraził zadowolenie z efektów spotkania z ministrami rolnictwa z Polski i Czech w sprawie mięsa, w tym z "wysiłków" podjętych przez polskie władze w celu uspokojenia pozostałych państw UE.

Spotkanie odbyło się w atmosferze współpracy. Polski minister i jego zespół szczegółowo omówili wszystkie dotychczas wdrożone środki. Minister podkreślił, że Polska przygotowuje także nowe i bardziej rygorystyczne przepisy, które zwiększą sankcje i będą skierowane wobec osób popełniających oszustwa. Minister potwierdził, że szczegółowa lista wszystkich podjętych środków będzie gotowa na 25 marca - poinformowała rzeczniczka KE Anca Paduraru.

Jak dodała, na spotkaniu komisarz Andriukaitis podkreślił, że istnieje wspólne zrozumienie, iż "wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za bezpieczeństwo żywności w UE" i że jest gotowość do rozwiązania tej sytuacji. Wyraził zadowolenie z "wysiłków podjętych przez Polskę w celu uspokojenia wszystkich państw członkowskich".

Ustalono, że Polska przedstawi 25 marca zaktualizowaną listę środków podjętych w ramach realizacji planu działania zalecanego przez Komisję Europejską i że Republika Czeska po otrzymaniu tej listy natychmiast zniesie nadzwyczajne środki, które podjęła - wskazała rzeczniczka.

Ardanowski zwraca uwagę na kwestię mięsa ukraińskiego


Komentując spotkanie, minister Ardanowski powiedział, że przy produkcji idącej w miliony ton żywności, w szczególności mięsa, różne błędy mogą pojawić się w każdym kraju i należy je eliminować, ale nie robić z tego wojny handlowej. 

Czy my robimy jakieś wielkie zamieszanie i atak na Czechów, że ich system miał również nielegalną ubojnię, że były nielegalne magazyny mięsa pochodzącego z nieznanych źródeł? Czy kolejne przykłady kurczaków, które trafiają do Polski do uboju ze Słowacji, powodują, że wzywamy do tego, żeby bojkotować żywność ze Słowacji? Nie. Informujemy UE przez system RASP, informujemy Czechów czy Słowaków, żeby sprawdzili, co się dzieje i poprawili sytuację. Nie robimy z tego grubego zarzutu, który nas spotkał po tym incydentalnym przypadku - mówił. 

Ardanowski mówił też, że na spotkaniu unijnych ministrów poprosił o możliwość przekazania informacji o sytuacji na rynku mięsa. Jeszcze dobrze nie zakończył się kryzys z wieprzowiną - zresztą nie tylko nas dotknął, inne kraje też bardzo dotkliwie go odczuły - to w tej chwili wygląda na to, że może sytuacja powtórzyć się zarówno z mięsem drobiowym, jak i wołowiną- powiedział. 

Wyjaśnił, że chodzi o ogromny napływ mięsa drobiowego z Ukrainy. Jesteśmy krajem granicznym, więc ono w dużej mierze trafia do Polski. Również pewnego rodzaju niedopracowanie, jeżeli można by tak delikatnie powiedzieć, importu mięsa z kością. Komisja Europejska ma wstępne porozumienie z Ukrainą, które my w tej chwili analizujemy i przedstawimy nasze stanowisko, ponieważ proste włączenie tego ogromnego importu ukraińskiego do kontyngentu taryfowego nie daje gwarancji, że to będzie pod kontrolą - wskazał. Dodał, że Polska chciałaby, aby wszystkie dostępy w ramach taryf przyznawanych dla krajów trzecich trafiały w miarę równomiernie do całej UE. Problem choćby zboża ukraińskiego, czy w tym przypadku dwudziestu kilku tys. ton drobiu ukraińskiego, polega na tym, że ono ze względu na bliskość Ukrainy trafia do nas - mówił. 

Zastrzegł, że ostatecznie lepsze jest określenie, ile mięsa z Ukrainy może wpłynąć, niż niekontrolowany w żaden sposób import, który może rozsadzić rynek.