"Kiedy patrzy się na to, jak nauka się rozwija, w jakim kierunku świat zmierza, to wydaje mi się, że Alfred Nobel to był człowiek, który wiedział, że to, co robi ,jest dla świata, który nadejdzie" - mówi gość programu "Danie do Myślenia" w RMF Classic dziennikarka i tłumacz literatury szwedzkiej i norweskiej Anna Marciniakówna. "Te dziedziny nauki, które są nagradzane, to są nauki, które dziś są niesłychanie ważne. To te nauki poszły najbardziej do przodu" - dodaje. Jej zdaniem "Nobel miał potrzebę zrobienia czegoś wielkiego". "Był w rodzinie najsłabszym dzieckiem. Mówi się, że tylko matka wierzyła, że on przeżyje" - mówi Marciniakówna. "Był zamknięty w sobie, tak to bywa z chorowitymi dziećmi. Był to bardzo atrakcyjny mężczyzna, ale jakoś nie miał szczęścia w życiu osobistym - zaznacza gość RMF Classic.

Tomasz Skory: Rozmawiamy pod koniec noblowskiego tygodnia nieprzypadkowo, bo chyba warto, żebyśmy wszyscy wiedzieli, co wiąże się z ustanowieniem tego najwyższego zaszczytu w świecie nauki, a dokładniej, kto się z tym wiąże. Wiedza, że Alfred Nobel jest wynalazcą dynamitu, jest dość powszechna, banalna, mało kto jednak wie, jak złożoną postacią był ten człowiek. Po pierwsze, pani pewnie potwierdzi, jako chłopak interesował się bardziej bodaj poezją, literaturą i był bardziej humanistą niż chemikiem czy inżynierem. Tak było?

Anna Marciniakówna: Tak. To było dziecko chorowite. Alfred Nobel pochodził z rodziny dość dużej, miał czterech braci i on był w tej rodzinie takim najsłabszym dzieckiem. Mówi się, że tylko matka wierzyła, że on przeżyje. W początkowych latach życia właściwie nie opuszczał domu, uczył się w domu i ze względu na profesję ojca - technika, wynalazcy...

 ...twórcy między innymi min.

Tak, ojciec budował miny, na czym zrobił wielki majątek. Budował je zresztą w Rosji, ponieważ rodzina mieszkała przez jakiś czas w Petersburgu. Uczył się też młody Alfred chemii, którą sobie bardzo cenił, ale to właśnie ze względu na te tradycje rodzinne, nauki ścisłe, technika, ojciec uważał, że przed tymi naukami jest wielka przyszłość i zmuszał wszystkich swoich synów  do takich studiów.

Czyli gdyby nie wola ojca, który tworzył te miny i był inżynierem, architektem, ani dynamitu ani nagrody Nobla by nie było, można tak powiedzieć?

Można tak sądzić. Zdawał sobie sprawę, że do działalności i do funkcjonowania gospodarki, do działalności całkowicie pokojowej, będzie to niezbędne.

A jak znosił to, że ten dynamit zaczął być wykorzystywany w celach, nie o których myślał?

To była przyczyna udręki. To jest właśnie to, że myślę, że mamy też pokojową nagrodę Nobla, bo w testamencie Nobel zapisał, że nagrodę należy przyznawać ludziom, którzy w ostatnim roku...

Przynieśli ludzkości największe korzyści.

Tak jest, zrobili dla świata coś pożytecznego. I to jest taki dosyć duży rozrzut, jak się popatrzy, za co się przyznaje nagrodę. Że jest chemia i fizyka, to można sądzić, że to właśnie ten wielki wynalazca, że jest medycyna...

...lub fizjologia

...tak, to jest chorowite dziecko - on doskonale też wiedział, że człowiek, żeby funkcjonować, musi być zdrowy.

...na własnym przykładzie.

A on ze zdrowiem miał całe życie kłopoty, w związku z tym uważał, że medycyna jest dla ludzkości czymś niesłychanie ważnym. Zresztą się nie mylił.

I została nam literatura i właśnie Pokojowa Nagroda.

Literatura to ten jego duch. Alfred Nobel zresztą uważał, bardzo to wyraźnie formułował, że skoro człowiek ma duszę, to coś dla tej duszy musi też mieć. Uważał, że sztuka, wszelka sztuka, literatura, muzyka, to są te rzeczy, bez których istniał nie będzie. To też się nie mylił przecież, jest to w końcu banalne nawet.

Myśląc o Alfredzie Noblu, znając jego życie, pani widzi takiego zamkniętego w sobie  ponuraka, samotnika rozgoryczonego humanistę próbującego odkupić winy przez fundowanie Nagrody Pokojowej Nobla?

Ja bym nawet może nie myślała o tym, że on miał poczucie winy, on miał poczucie niepokoju. Stworzył coś, co może się okazać przekleństwem. Te dziedziny nauki, które są nagradzane - fizyka, chemia, fizjologia z medycyną, to są te nauki, które na przykład dzisiaj są niesłychanie ważne. To te nauki poszły najbardziej, jeśli tak można powiedzieć, do przodu.

W gruncie rzeczy Nobel zdefiniował to, co dla ludzi jest ważne przez kolejnych sto lat.

Co dla ludzi będzie ważne w przyszłości. Pan pytał, czy on był takim zamkniętym w sobie mrukiem. On był zamknięty w sobie, tak to bywa z chorowitymi dziećmi, był to bardzo atrakcyjny mężczyzna i bogaty, ale jakoś nie miał szczęścia w życiu osobistym.

Zamieszczał ogłoszenia w poszukiwaniu pań, które mogłyby mu towarzyszyć...

Takie są dwie znane panie, które się jakoś bardziej wyraźnie zapisały w jego życiu. Ta druga pani, to była w ogóle taka pani... no dziewczyna do towarzystwa, po prostu wynajęta pani, która towarzyszyła przy jakiś wyjściach, pokazywała się w domu, była z nim po prostu, ale była to opłacana osoba, więc... Był to człowiek zamknięty, był to samotnik, ale myślę, że tacy są ci wynalazcy. On przecież miał na koncie 355 wynalazków opatentowanych, najrozmaitsze rzeczy. Jeśli człowiek ma tak zajęty umysł, tego typu konstrukcjami myślowymi, to nie wiem, czy potrafi być też duszą towarzystwa. Właśnie taki był to wynalazca.

Czy Nagroda Nobla, to pomnik ufundowany z wyrzutów sumienia? Przeczytaj całą rozmowę na www.rmfclassic.pl