Prezydent Andrzej Duda zwrócił się do marszałka Sejmu o wyjaśnienia w sprawie czwartkowego głosowania nad wyborem Zbigniewa Jędrzejewskiego na sędziego Trybunału Konstytucyjnego. "Z całą pewnością jest to sytuacja, która nie powinna mieć miejsca" - powiedział w wywiadzie dla TVP Info.

Prezydent Andrzej Duda zwrócił się do marszałka Sejmu o wyjaśnienia w sprawie czwartkowego głosowania nad wyborem Zbigniewa Jędrzejewskiego na sędziego Trybunału Konstytucyjnego. "Z całą pewnością jest to sytuacja, która nie powinna mieć miejsca" - powiedział w wywiadzie dla TVP Info.
Ławy poselskie Nowoczesnej i PSL (P) i Kukiz'15 (L), podczas głosowania na nowego sędziego TK /PAP/Jacek Turczyk /PAP

Sejm w czwartek wybrał Zbigniewa Jędrzejewskiego do Trybunału Konstytucyjnego. Podczas tego głosowania posłanka Małgorzata Zwiercan zagłosowała za kolegę z klubu Kukiz'15 Kornela Morawieckiego. Oboje są już poza klubem. PO zawiadomiła prokuraturę o przestępstwie.

Prezydent Andrzej Duda stwierdził, że - zgodnie z opiniami konstytucjonalistów i prawników - zachowanie dwójki posłów nie przekreśla ważności decyzji podjętej przez Sejm, choć jednocześnie nie wyklucza konsekwencji. Uchwała (ws. wyboru sędziego TK - przyp. PAP) została podjęta większością 227 głosów, ale to nie znaczy, że nie należy wyciągnąć konsekwencji - podkreślił. Zwróciłem się do pana marszałka Sejmu, żeby zbadał sprawę - dodał. Wyjaśnił, że chce, by marszałek zapoznał się m.in. z monitoringiem sali sejmowej i przedstawił stanowisko, "czy rzeczywiście ta uchwała została na 100 proc. podjęta w sposób ważny".

Duda zauważył, że w tej sytuacji nie ma mowy o reasumpcji, czyli powtórzeniu głosowania - wniosek w tej sprawie może zgłosić 30 posłów podczas tego samego posiedzenia Sejmu, a takiego wniosku nie złożono.

Były minister sprawiedliwośći: głosowanie za innego posła to fałszerstwo lub przekroczenie uprawnień

Poseł, który głosował za kolegę, może odpowiadać za tzw. fałszerstwo intelektualne lub przekroczenie uprawnień, a poseł, który namawiał do takiego czynu, może ponieść odpowiedzialność za podżeganie - uważa były minister sprawiedliwości prof. Zbigniew Ćwiąkalski.

Zgodnie z art. 271 Kk. funkcjonariusz publiczny lub inna osoba uprawniona do wystawienia dokumentu, która poświadcza w nim nieprawdę co do okoliczności mającej znaczenie prawne, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5; w wypadku mniejszej wagi, sprawca podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności.

Moim zdaniem w grę może wchodzić także art. 231 Kodeksu karnego, mianowicie nadużycie funkcji przez funkcjonariusza publicznego - powiedział Ćwiąkalski. Przepis ten mówi, że funkcjonariusz publiczny, który, przekraczając swoje uprawnienia lub nie dopełniając obowiązków, działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.

Dla mnie tutaj jest ewidentne, że jest to przekroczenie uprawnień przez funkcjonariusza publicznego i działanie na szkodę interesu publicznego, bo w ten sposób się zafałszowuje wyniki głosowania - uważa profesor.

Jak w przeszłości potraktowano podobny przypadek?

W 2010 r. Sąd Rejonowy dla Warszawy Śródmieścia warunkowo umorzył postępowanie karne wobec dwóch byłych posłów SLD Jana Chaładaja i Stanisława Jarmolińskiego, którzy w 2003 r. głosowali w Sejmie za nieobecnych kolegów z klubu. Ponadto sąd orzekł, że byli posłowie mają zapłacić po pięć tys. złotych na Centrum Zdrowia Dziecka. Gdy sprawa wyszła na jaw, głosowania zostały powtórzone.

W ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Monika Łukaszewicz wskazała wtedy, że "poseł na Sejm jest zobowiązany rzetelnie wypełniać swoje obowiązki". Okoliczności faktyczne nie budziły wątpliwości, a oskarżeni przyznali się, zanim jeszcze sprawa nabrała wymiaru postępowania karnego - dodała. W ocenie sądu oskarżeni przekroczyli swe uprawnienia, gdyż każdy z posłów dysponuje tylko jednym głosem.

W 2003 r. Chaładaja i Jarmolińskiego wykluczono z klubu SLD. W śledztwie przyznali się do zarzuconego im poświadczenia nieprawdy i odmawiali składania wyjaśnień.

(mn)