Kilkuset amerykańskich żołnierzy pojedzie do Jemenu w ramach operacji antyterrorystycznej. Ich zadaniem ma być szkolenie i doradzanie jemeńskiej armii walczącej z działającymi w Jemenie bojownikami al-Qaedy. Biały Dom zaaprobował już decyzję w tej sprawie – twierdzi waszyngtoński dziennik "Wall Street Journal".

"Wall Street Journal" twierdzi, że jemeńska misja została zaaprobowana przez prezydenta George'a W.Busha po trwającej miesiąc dyskusji, w tym także na temat obecności al-Qaedy w Jemenie i możliwości likwidacji "uśpionych" w Jemenie komórek organizacji bin Ladena. Przewiduje się m.in. przerzucenie do Jemenu bezzałogowych samolotów zwiadowczych, które miałyby dokonać wstępnego rozpoznania.

Jemeńska operacja będzie podobna do amerykańskich działań na Filipinach, gdzie ponad 600 żołnierzy USA od miesiąca uczestniczy w "antyterrorystycznych ćwiczeniach" miejscowych sił zbrojnych. Amerykanie nie biorą bezpośrednio udziału w walkach z separatystami islamskimi, z którymi walczy armia Filipin.

Oprócz Filipin i Jemenu, Amerykanie angażują się w pomoc w walce z terroryzmem w Gruzji. Przyjazd grupy Amerykanów do Tbilisi wywołał spore kontrowersje, m.in. wśród mieszkańców przełęczy Pankisi, gdzie rzekomo mają ukrywać się terroryści. Ich zdaniem, tego typu informacje są nieprawdziwe. W związku ze wzrostem napięcia gruzińskie władze zaostrzyły środki bezpieczeństwa na punktach kontrolnych prowadzących do przełęczy, graniczącej z Czeczenią. Rozmieszczono tam dodatkowe wojska.

rys. RMF

09:20