Dane zarejestrowane przez aparaturę awionetki, która 13 listopada rozbiła się w Żyglinie w województwie śląskim będą odczytywane w Stanach Zjednoczonych. Jak poinformował Ryszard Rutkowski z Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych, w Europie nie ma odpowiedniego oprogramowania.

Do Stanów Zjednoczonych poleci z elementami samolotu przedstawiciel Komisji. Zapis powinien zostać odczytany jeszcze w pierwszej połowie grudnia, później specjaliści przystąpią do analizy danych.

Samolot Cirrus SR22 rozbił się 13 listopada wieczorem w lesie w dzielnicy Miasteczka Śląskiego - Żyglinie, kilka kilometrów od pasa startowego lotniska w Pyrzowicach. Zginęły cztery osoby - dwie kobiety i dwóch mężczyzn w wieku od 47 do 51 lat, mieszkańcy Śląska i Małopolski.

Awionetka miała pierwotnie lądować na sportowym lotnisku Katowice-Muchowiec. Tam jednak nie została przyjęta, bo było już ciemno. Na tym lotnisku nie wyposażenia, umożliwiającego lądowanie samolotu w nocy. Pilot postanowił polecieć do oddalonych o około 30 km Pyrzowic. Rozbił się kilka kilometrów od pasa, wcześniej dwukrotnie próbując podejść do lądowania. Pilot nie miał uprawnień do odbywania lotów w warunkach, które panowały tuż przed katastrofą - czyli po zmroku.

W rejonie wypadku nie było pożaru, nie było też wyczuwalnej woni paliwa. Stąd hipoteza, że bezpośrednią przyczyną katastrofy mogło być zużycie całego paliwa.