Aleksander Doba, który wczoraj wyruszył w swoją podróż z Nowego Jorku do Lizbony, chwilowo ją wstrzymał. Kajakarz przerwał podróż ze względu na ostrzeżenie przed sztormem.

U wybrzeży wschodniej części USA utworzyła się burza tropikalna Bonnie. Kajakarz zastanawiał się wcześniej, czy wypływać w podróż. Ostatecznie zdecydował się na to.

Jak dowiedział się korespondent RMF FM Paweł Żuchowski, Aleksander Doba w tej chwili pływa w okolicy mostu Verrazano niedaleko Manhattanu. Pozostanie tam prawdopodobnie cały dzisiejszy dzień. Czeka na najświeższe prognozy. Wówczas zdecyduje się, co zrobić. Na razie nie chce zejść na ląd, bo to oznaczałoby przerwanie wyprawy.

Aleksander Doba wyruszył wczoraj zgodnie z planem o godz. 13.07 z Jersey City w podróż przez Atlantyk. Przyznał, że w sezonie huraganów warunki atmosferyczne podczas wyprawy mogą być trudne, co uznaje za tym ciekawsze. Wezmę byka za rogi - powiedział.

Kajakarza żegnały nad rzeką Hudson w stanie New Jersey, po drugiej stronie Manhattanu setki sympatyków. Śpiewali mu tradycyjne "sto lat". Po starcie płynęła z nim kawalkada kajaków, łodzi i motorówek.

Doba chciałby przybyć do Lizbony 9 września w swoje 70. urodziny.

Doba przypominał, że poprzednim wyprawom oceanicznym w czasie sztormów towarzyszyły fale wysokości do siedmiu, a nawet dziewięciu metrów. Jak przekonywał jednocześnie, konstrukcja typu sandwich oraz zamontowane pałąki, sprawiają, że jego kajak jest niezatapialny.

Doba płynie kajakiem z małą kabiną do spania, zbudowanym według jego własnych założeń z włókna węglowego nasyconego żywicą przez Andrzeja Armińskiego w Stoczni Szczecińskiej.

Jednostka z biało-czerwoną flagą, nazwana "Olo", ma siedem metrów długości i metr szerokości. Zawiera m.in. dwie duże komory bagażowe na żywność na kilka miesięcy i sprzęt oraz panele słoneczne zasilające pompę odsolarki wody z oceanu. Kajak waży 120 kilogramów, a razem z wyposażeniem ponad 600.

Za najważniejszy sprzęt, który posiada, podróżnik uznał wiosło (ma też dwa zapasowe). Używa urządzeń nawigacyjnych i łączności, jak GPS, busola, samoster korygujący kurs, telefony satelitarne, system satelitarny SPOT wysyłający co 10 minut sygnały precyzujące gdzie się znajduje, antenę radarową oraz UKF.

Po raz pierwszy kajakarz korzysta z automatycznego systemu AIS, dzięki czemu widzi statki przepływające w promieniu kilkunastu kilometrów. Podczas snu system alarmuje go w sytuacji grożącej kolizją.

Dotychczas Atlantyk przepłynęło dwóch Niemców, jeden Brytyjczyk i właśnie Aleksander Doba - aż dwa razy.

(mpw)