Prywatny detektyw wywołał alarm bombowy w Częstochowie. Mężczyzna zamontował tajemniczą paczkę pod samochodem osobowym. Na miejscu zjawiły się wszystkie służby ratunkowe. Bomby jednak nie było.

Pakunek zauważyła kobieta, która kierowała samochodem. Szybko udało nam się też znaleźć świadka, który widział, jak ktoś mocował pod autem tajemniczą paczkę - mówi Joanna Lazar z częstochowskiej policji. To dlatego ogłoszono alarm i na ulicę Orkana wezwano służby ratownicze. Jak się jednak okazało w paczce był...nadajnik GPS, najprawdopodobniej z podsłuchem.

Niebawem cała sprawa została wyjaśniona, bo na miejscu zjawił się też prywatny detektyw. Pochodzi z północy Polski. Jak się okazało, wykonywał specjalne zlecenie od pracodawcy wspomnianej kobiety. Szef najprawdopodobniej chciał w ten sposób sprawdzić swojego pracownika, bo nadajnik zamontowany był pod służbowym samochodem.

Detektyw złożył wyjaśnienia i został zwolniony - mówi Joanna Lazar. Na razie nie wiadomo czy usłyszy jakieś zarzuty. Mogłyby one dotyczyć np. przekazywania informacji nielegalnie zdobytych. Jeszcze nie zapadła decyzja, czy mężczyzna będzie też obarczany kosztami akcji służb ratowniczych.