Dyskusje o przeszłości, komisjach śledczych, lustracji, ceremonialne fetowanie rządowej studniówki – to najnowsze dokonania urzędujących parlamentarzystów. Ostatnio posłowie zbierają się nawet co tydzień, jednak efekty ich prac są mizerne.

Większość z uchwalanych ustaw to spuścizna po rządzie Marka Belki, inne to projekty nieuchronne i gotowe już od dawna. Zazwyczaj Sejm rozkręca się przez 2-3 miesiące, ten jednak urzęduje już pół roku. Można się zatem spodziewać jakiś znaczących dokonań.

- Posłowie na koszt podatników przyjeżdżają do Warszawy, żeby się zająć kwestią drzew tropikalnych bądź kompletnie drugorzędnych konwencji międzynarodowych - wylicza Jan Rokita z PO. Dodaje, że Sejm nie ma się czym zajmować, bo nie ma projektów dotyczących najistotniejszych dziedzin państwa.

A zazwyczaj dostarczycielem powodów do dyskusji – czyli nowych projektów – jest rząd. Ten nie przoduje w tej działalności, w związku z tym Sejm na tym posiedzeniu zajmuje się umowami z Gruzją, Bułgarią i Nową Zelandią.